– Chcę przeprosić Błażeja i jego mamę. Bardzo żałuję tego, co zrobiłem – w ostatnim słowie swojego procesu mówił Piotr. Chwilę później usłyszał wyrok za spowodowanie po pijanemu wypadku, w wyniku którego jego kolega prawdopodobnie już nigdy nie wróci do zdrowia.
Dramat rozegrał się we wrześniu ubiegłego roku w Witkowie. Wieczorem Piotr, Alan i Błażej spotkali się w barze, gdzie wypili po kilka piw. Po północy przeszli pod blok. Piotr odpalił zaparkowanego tam golfa, zabrał obu kolegów i cała trójka ruszyła w kierunku stacji, by kupić piwo. Potem planowali odwieźć Błażeja do domu. Mający w organizmie około promil Piotr nie dał rady tam dojechać.
Więcej w Kurierze