Choć mieszka setki kilometrów od swojego rodzinnego domu, jego serce ani na chwilę nie przestało bić dla Ukrainy. Za naszą wschodnią granicą pozostali jego bliscy i przyjaciele, którzy od kilku dni doświadczają dramatu jaki dotknął ukraiński naród. Dziś Andrii mieszka w Witkowie, z którego z niepokojem obserwuje los swoich rodaków.
Więcej w Kurierze