Aby strach nie wziął góry nad zdrowym rozsądkiem – apeluje doktor Fluder

Słynnego lekarza z Gniezna nie trzeba nikomu przedstawiać. Honorowy Obywatel Miasta Gniezna, Marian Fluder jest wspaniałym diagnostą, obdarzonym niezwykłą intuicją. Każdy pacjent kocha go za ojcowskie podejście i wielką wiedzę, które sprawiają, że jest lekarzem wybitnym, niespotykanym. W czasie pandemii właśnie opinie płynące z takich ust są na wagę złota.

W ostatnim czasie doktor odpowiedział nam na kilka pytań związanych z pandemią koronawirusa. Sam lekarz nie obawia się zachorowania, choć jak wiadomo wirus jest groźniejszy dla osób starszych. Nadal też przyjmuje pacjentów. Myślami idzie już do przodu, zauważając inne negatywne konsekwencje działania wirusa.

– Najbardziej moim zdaniem ucierpi na tym wszystkim gospodarka. Tego się obawiam, że będą gorsze warunki życia. Bardziej się boję nie o tego wirusa, ale o skutki propagandy. Przez to wszystko co się dzieje, większość ludzi siedzi wystraszonych w domu w oczekiwaniu, aż ich wirus dopadnie. Znam osoby, które położyły się w łóżku i boją się z niego wyjść, aż nie do wiary. Widzę, że idzie to w kierunku chorób nerwowych, psychicznych. To jest choroba, a strach ją potęguje. Ludzie dostają załamania nerwowego, również dlatego, że pozostaną bez pracy, bez środków do życia – mówi dr Fluder. Media nie spełniają według naszego rozmówcy swojej roli. Kierując się myślą socjologiczną, kiedy z każdej strony słyszymy tylko o jednym, tym temat ten wydaje nam się jeszcze ważniejszy. A im ważniejszy się on wydaje, tym więcej o nim mówimy, nakręcając histeryczne nastroje.

– Oczekiwałbym od mediów klarownego przekazu, a nie ciągłego straszenia zarażeniem. Uważam, że to wszystko jest nieodpowiednio nakręcone. Mamy do czynienia ze złą rolą mediów, które swoimi działaniami wywołują zagrożenie polegające na pojawieniu się wkrótce chorób nerwowych i psychicznych. Gdy na początku lat 70-tych mieliśmy epidemię grypy, jeździłem po południu karetką i codziennie miałem 15 kart w ręku do obsłużenia. Była grypa i powikłania. Ludzie umierali i nie było wtedy nakręcania ze strony telewizji, która podczas rządów PRL była zajęta propagandą – dodaje lekarz. Marian Fluder zauważa także inny problem, związany z naszym wyedukowaniem.

– Społeczeństwo jest słabo wyedukowane. Powinniśmy brać przykład od Skandynawów. To absurd, że politycy uczą nas teraz jak mamy myć ręce. To powinno być od dawna przez wszystkich stosowane. Do tego kupujemy leki na potęgę. Ludzie wykupili tyle leków na grypę, które są gorsze od samej grypy! – irytuje się lekarz, który znany jest z tego, że uważa stosowanie leków za ostateczność, wypisując recepty dopiero wtedy, kiedy jest to naprawdę konieczne. Na koniec lekarz apeluje, aby strach nie wziął góry nad zdrowym rozsądkiem. Podaje także receptę na odporność.

– Zależy mi na tym, aby tej epidemii, nie towarzyszyła epidemia strachu, bo on w połączeniu ze stresem osłabia znacznie naszą odporność. Zachowajmy zdrowy rozsądek. Najistotniejszy dla uzyskania odporności, podstawą zdrowia, jest ruch na świeżym powietrzu, a także odpowiednie odżywianie. Nie zbierajmy się w dużych grupach. Nie oglądajmy za dużo telewizji, nie nakręcajmy się, tylko odpoczywajmy na łonie natury. Śpijmy przy otwartym oknie – podsumował doktor Marian Fluder, jeszcze przed wprowadzeniem w życie przez rząd dodatkowych ograniczeń.