24 listopada na deskach Centrum Kultury w Witkowie zaprezentuje się Anita Lipnicka. Tylko u nas, w specjalnym wywiadzie opowiada m.in. o sławie, koncertach w niewielkich miastach, najnowszym albumie, poświęceniu męża oraz muzycznych planach na przyszłość.
Zwykła pani występować w znacznie większych miejscowościach i na scenach o wiele większych niż ta witkowska. W niewielkich miastach koncerty artystów takiego formatu to nie lada wydarzenie. Czym dla takiej wokalistki charakteryzują się występy w miastach jak w Witkowo?
Z moich doświadczeń wynika, że publiczność w mniejszych miejscowościach bywa znacznie bardziej ożywiona i życzliwa, niż ta z wielkich aglomeracji. Więc granie na mniejszych scenach to dla artysty wielka przyjemność. Wynika to może właśnie z faktu, że w takich lokalizacjach jest mniejsza dostępność do wydarzeń kulturalnych, panuje więc głód fajnych koncertów, spektakli, i kiedy już coś takiego się dzieje, ludzie to doceniają i są wdzięczni w swoich reakcjach. Osobiście bardzo lubię występować w salach skromniejszych rozmiarów. Mam poczucie realnego kontaktu ze słuchaczami. Cieszę się na koncert w Witkowie.
Pani najnowszy album ma już rok. To właśnie „Miód i dym” będzie motywem przewodnim koncertu w Centrum Kultury w Witkowie. Czym dla pani, jako artystki, kobiety, matki, żony jest ta płyta? O czym opowiada?
Jak każda poprzednia, opowiada o mnie w danym momencie mojego życia. Jaka jestem, co czuję, co jest dla mnie ważne. Ten album jest o tyle różny od moich dwóch poprzednich na przykład, że jest wypadkową zespołowej energii, powstawał bardzo spontanicznie, podczas zgrupowań muzycznych z moim zespołem, w pięknych okolicznościach przyrody, w Górach Sowich nad jeziorem. Jest więc przesiąknięty wątkami przyrodniczymi w warstwie tekstowej, które stanowią często metaforę, bywają przepiękną platformą do opowiadania o życiu ogólnie. Poza tym na tej płycie jest więcej światła, dynamiki, a nawet poczucia humoru- to ją odróżnia od moich poprzednich dokonań.
Cały wywiad od najbliższego piątku w Kurierze.
Zdjęcie: Jacek Poremba.