Blisko 10 lat temu otworzył swój pierwszy pub w Poznaniu, gdzie rozpoczęła się jego przygoda z piwem. Dziś Daniel Ptak (33 l.) jako m.in twórca Browaru Moczybroda jest znaną postacią w branży piwa „rzemieślniczego”. Mimo natłoku obowiązków nie zapomina o Witkowie, gdzie się wychował. W rozmowie z naszym dziennikarzem opowiada m.in. o piwnym stylu życia, rodzinie, poszukiwaniach smaku, wydarzeniu Jam Festiwal, sukcesach i planach na przyszłość.
Zamieniłeś Witkowo na Poznań. To właśnie w stolicy Wielkopolski zaczęła się Twoja przygoda z piwnym interesem.
Zgadza się, mieszkam z żoną i synami w Poznaniu. Przeprowadziłem się tutaj w 2005 roku, rozpoczynając studia na Uniwersytecie Ekonomicznym. W tym mieście prowadzę własne trzy puby z piwem rzemieślniczym. Dodatkowo wraz z grupą współpracowników organizujemy i obsługujemy festiwale czy też zloty foodtrucków. Od niemal roku rozwijam browar kontraktowy. Interesuje się głownie architekturą wnętrz i hobby to wykorzystuje przy projektowaniu lokali.
Odwiedzasz Witkowo od czasu do czasu?
Oczywiście! Tu mieszkają moi rodzice, siostra oraz wielu znajomych. W okresie letnim wraz z rodziną jesteśmy tu praktycznie każdego tygodnia. Lubimy spędzać tu czas.
Skąd pomysł na piwny interes? Jak to się zaczęło?
Nasz pierwszy pub, którego otwarcie miało miejsce prawie 10 lat temu był pierwszym w Poznaniu lokalem z wyborem ponad 100 rodzajów piwa. Współpracowaliśmy z wieloma browarami, znamy wielu piwowarów, organizowaliśmy również festiwal piwa także byliśmy „obok” piwnej rewolucji od jej samych początków. Kolega z czasów studenckich budował browar pod Poznaniem i wiele razy namawiał mnie na stworzenie własnej marki, udostępniając przy tym swoje moce produkcyjne. Finalnie nas namówił. W trzech lokalach posiadamy łącznie 40 kranów z piwem, dzięki czemu mieliśmy zapewniony podstawowy zbyt na własny produkt. Efektem tego możemy skupić się na warzeniu oraz jakości piwa, doborze surowców czy identyfikacji wizualnej. Na tworzenie struktur dystrybucyjnych dajemy sobie czas i aktualnie jesteśmy obecni tylko w sklepach specjalistycznych czy tzw. craft Beer pubach – multitapach.
Jesteś również współtwórcą wydarzenia Jam Festiwal w Powidzu, który co roku przyciąga największe gwiazdy polskiej muzyki. Przypuszczałeś, że ta inicjatywa urośnie do aż tak dużej rangi?
W Powidzu i Przybrodzinie spędzamy latem więcej czasu niż w Poznaniu. Stwierdziliśmy, że nie ma piękniejszego miejsca na festiwal muzyczny niż właśnie Powidz. Miał to być festiwal bardziej showcase`owy w formie przeglądu kapel. Organizowany przez grupę przyjaciół, dla których muzyka to odskocznia od codzienności. Tak wyglądały kameralne dwie pierwsze edycje i nikt z nas nie spodziewał się takiego obrotu spraw. Właśnie ogłosiliśmy pierwszego headlinera tegorocznej edycji – Krzysztofa Zalewskiego. Wiemy, że głośne nazwiska przyciągają publikę. Cały czas jednak powtarzamy, że postawić za duże pieniądze scenę i zaprosić gwiazdę z topu nie jest trudno. Nam od pierwszej edycji zależy na budowaniu klimatu wokół festiwalu, stąd prócz 40 koncertów mamy do zaoferowania wiele innych atrakcji artystycznych czy sportowych. Po pięciu edycjach cieszymy się, że udało się naszą koncepcję zaszczepić wielu ludziom. Festiwal, poza jednym koncertem, jest darmowy i nie jest wydarzeniem komercyjnym. Staramy się zatem, by organizacja była dla nas czymś przyjemnym i sprawiała nam satysfakcje. Chyba tak jest – od prawie sześciu lat przyjeżdżamy ze swoimi rodzinami i przy tworzeniu Powidz Jam Festiwal dobrze się bawimy.
Wróćmy do piwa. Chyba niewiele osób z Witkowa wie, że odnosisz w tej branży nie lada sukcesy.
Zabrzmi to trywialnie lecz zdecydowanie największym prywatnym sukcesem jest założenie rodziny. W branży piwnej natomiast nasza historia jest krótka. W marcu nasze nowe piwo – „Nektar Bogów” zdobyło trzecie miejsce podczas Targów Expo Łódź – Piwowary. W minioną sobotę nasza pozycja „Ciemność Widzę” wygrała konkurs na najlepsze piwo w Katowickim Spodku podczas Silesia Craft Beer Fest. Dwa konkursy, dwie nagrody. Jesteśmy dumni, że zaliczamy „wejście smoka” na rynku kraftowym i w gąszczu browarów możemy się chwalić jakością. W Łodzi był to konkurs, gdzie piwa były oceniane przez wybitnych międzynarodowych sędziów. W Katowicach był to natomiast konkurs konsumencki. Dzięki temu rozgłosowi nasze piwa zaczęły pojawiać się w najbardziej uznanych multitapach w kraju, ale też za granicą.
Myślisz o przyszłości?
Prywatnie mój plan i najważniejsze wyzwanie to wychowanie synów i poświęcenie im jak najwięcej czasu. Nie jest to łatwe. Posiadanie browaru rzemieślniczego to jednak trochę też styl życia. Wraz z rodziną staramy się zatem dużo podróżować i korzystać z uroków tzw. turystyki kulinarnej, poszukując nowych smaków i edukując się w tematyce piwowarskiej czy kulinarnej. Jako Browar Moczybroda stawiamy na rozwój w kierunku piw tzw. „barrel aged”. Sprowadziliśmy z USA kilka beczek po whiskey i leżakujemy w nich nasze najcięższe piwo – Russian Imperial Stout o ekstrakcie 25%. Teraz planujemy sprowadzić beczki z francuskich winnic na potrzeby leżakowania piw warzonych na dzikich drożdżach. Stworzyliśmy też serię piw PowidzLove na nasz lokalny rynek i właśnie startujemy z pozyskiwaniem partnerskich sklepów czy restauracji.