O tym, że w strażacy muszą być przygotowani niemal na każdą ewentualność świadczy zdarzenie, do którego doszło 8 marca.
Około godziny 14:00 przed remizą Ochotniczej Straży Pożarnej w Witkowie pojawił się mężczyzna. Okazało się, że przyszedł tam, aby wezwać pomoc. Był w szoku i twierdził, że na trasie do Kołaczkowa doszło do wypadku, w którym samochód uderzył w drzewo. O tym, że mówi prawdę mogła wskazywać widoczna rana głowy. O zaistniałej sytuacji ochotnicy powiadomili punkt alarmowy w Gnieźnie i poprosili o przysłanie karetki pogotowia ratunkowego. Po otrzymaniu dyspozycji zastęp OSP Witkowo udał się w kierunku, gdzie miał znajdować się pojazd, a pozostali druhowie udzielili mężczyźnie pierwszej pomocy. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że we wskazanym miejscu nie doszło do wypadku. Co więcej – nie było jego oznak także w najbliższej okolicy. Do remizy dotarł również zastęp straży pożarnej z Gniezna oraz patrol policji, który wyjaśnia zaistniałą sytuację.