Minęły 2 lata odkąd ze stanowiskiem dyrektora Ośrodka Kultury Sportu i Rekreacji w Witkowie pożegnał się Stanisław Rajkowski. Po raz pierwszy, tylko u nas, w szczerej i bardzo odważnej rozmowie opowiada m.in.: o kulisach burzliwego rozstania, powodach zwolnienia, Marianie Gadzińskim i Łukaszu Scheffsie, drodze sądowej oraz skardze na działalność burmistrza.
W minionym tygodniu minęły 2 lata odkąd został Pan odwołany ze stanowiska dyrektora Ośrodka Kultury Sportu i Rekreacji w Witkowie. Jak Pan się czuje? Jak od tamtej pory potoczyło się Pana życie?
Dziękuję, teraz bardzo dobrze. Realizuję się zawodowo na stanowisku kierowniczym w jednej z największych firm w Gnieźnie. Jak zawsze w sposób bardzo rzetelny wykonuję powierzone mi obowiązki. Wykorzystuję wiedzę i doświadczenie nabyte przez blisko 40 lat pracy zawodowej, z których ponad 20 piastowałem na stanowiskach kierowniczych.
Dlaczego dopiero teraz zdecydował się na rozmowę na łamach mediów?
Musiało upłynąć dużo czasu zanim dojrzałem do pewnych decyzji. Odwołanie było dla mnie ogromnym szokiem. Podniesie się wymagało ode mnie i moich najbliższych dużo sił i czasu.
Jak wspomina Pan moment rozstania z OKSiR-em i ówczesnymi władzami Witkowa?
6 sierpnia 2018 roku był najgorszym w moim w życiu zawodowym i jednym z najgorszych w życiu prywatnym. W 5 minut dwie osoby zniszczyły mój bogaty dorobek zawodowy i złamały mój moralny kręgosłup. Wszystko to na podstawie donosu pracownicy, który został odrzucony przez Rade Miejską. Pracownica ta nie stawiła się również na zorganizowaną specjalnie konfrontację by potwierdziła stawiane do mnie przez nią „zarzuty”. Kolejne powody to między innymi sprawy kadrowe rzekomy konflikt z pracownicą, ponieważ nie wyraziłem zgody na podwyższenie jej wynagrodzenia, omyłka księgowa, brak naklejek z napisami „zakaz palenia”, czy „uwaga monitoring”. To według Mariana Gadzińskiego stanowiło podstawę do odwołania mojej osoby.
Opinia publiczna spodziewała się, że sprawa ta będzie miała swój finał w sądzie. Dlaczego do tego nie doszło?
Doszło. Złożyłem pozew przeciwko tej decyzji do Sądu Pracy w Koninie w ustawowym terminie 21 dni od dnia odwołania. Lecz tylko ze względów proceduralnych sprawa ta nie została rozstrzygnięta. Swoje obowiązki wykonywałem rzetelnie i sumiennie, natomiast relacje z przełożonym były z jego strony od początku szorstkie. Tak na prawdę nie wiedziałem, dlaczego tak się działo. W tak opisywanych bardzo trudnych warunkach przyszło mi tam pracować przez ostatnie 3 lata.
Według moich informacji nosił się Pan z zamiarem rezygnacji ze stanowiska. Wszystko to z powodu zmęczenia i kłopotów zdrowotnych. To prawda?
Potwierdzę tylko, że Marian Gadziński wiedział ode mnie, że czuję się zmęczony i nie chcę dalej pracować w OKSiR. Więc po co ta cała pokazówka? Jako pracodawca wielokrotnie dokonywałem oceny pracy setek pracowników. Powiem krótko – tak brutalnego potraktowania mnie jako pracownika mogły dokonać osoby, które w mojej ocenie chyba nie bardzo wiedzą, jak w takich sytuacjach należy się zachować. Uważam, że moje odwołanie miało niewiele wspólnego z merytoryczną oceną mojej pracy. Stałem się ofiarą układu. Do tego tuż przed wyborami samorządowymi w 2018 roku. To zdanie potwierdzało bardzo wiele osób, które stały po mojej stronie w tych najtrudniejszych dla mnie dniach.
Według Pańskiej oceny, jaki wpływ na Pana odwołanie miał ówczesny zastępca burmistrza – Łukasz Scheffs?
W mojej ocenie to typowy PR (przyp. red. public relations). Co ta osoba miała wspólnego z samorządem przed przyjściem do Urzędu? Jakie miała doświadczenie w zarządzaniu? Wystarczy odczytać jego wynik wyborczy do rady powiatu. Ilość głosów oddanych w tych wyborach na jego osobę dużo Państwu powie. A przynajmniej to, czy powinno powierzyć się funkcje zastępcy osobie o tak beznadziejnym wyborczym zaufaniu społecznym. Niestety w Polsce nie zawsze i nie wszędzie liczą się kompetencje. Ten Pan jak widać nadaję się chyba do „zadań specjalnych”, ponieważ w moim przypadku dokonał oceny mojej pracy za komisje rewizyjną, choć to jemu też podziękowano za pracę. Trzeba przyznać, że dla niego w tym czasie nagrody sypały się jak z rogu obfitości…oczywiście z kieszeni podatników.
W mowie pożegnalnej wygłoszonej na sesji użył Pan stwierdzenia, że współpraca między Panem a burmistrzem Gadzińskim była szorstka. Odbierał Pan jakieś sygnały, które mogłyby wskazywać, że może Pan zostać zwolniony?
Po kilku miesiącach po odwołaniu, otrzymywałem informacje, że ,,polowanie” na mnie rozpoczęło się dużo wcześniej. Początek nastąpił od 22 czerwca 2018, kiedy przeprowadziłem rozmowę dyscyplinującą z wcześniej wspomnianą pracownicą i pracującą z nią koleżanką. Obydwie były zatrudnione na polu namiotowym. Wtedy się zaczęło. 24 czerwca 2018 roku ówczesny zastępca Mariana Gadzińskiego, Łukasz Scheffs wysyła do mojego znajomego sms o treści „Mam prośbę. Jeśli jest przełożenie na Stacha Rajkowskiego to niech milczy, a na pewno niech nie robi podjazdów pod mojego aktualnego Szefa. Bo lubię Stasia nie chcę zrobić mu krzywdy, a On próbuje robić jakąś politykę tylko nie wiem po co. Niech udaje, że niczego nie wie. Można to załatwić? I niech nie wyciąga ode mnie bo nie lubię jak ktoś udaje, że umie lepiej . Mogę liczyć na wsparcie? Czytelnikom pozostawię do oceny zachowanie Łukasza Scheffsa. Nie jestem w stanie w trakcie jednego wywiadu przedstawić pełnej genezy i zakończenia tego „ spektaklu”. Wierzę jednak, że przyjdzie i na to czas. Co do mojej obecności na sesji Rady Miejskiej w sierpniu 2018 roku, to nie była mowa pożegnalna. Powiedziałam – do widzenia. Ja zawsze dotrzymuję słowa. Gdyby Marian Gadziński miał choć trochę cywilnej odwagi, to w mojej ocenie nie musiałby stwarzać tego całego „cyrku”. Powtórzę – wiedział, że chciałem odejść. Mówiłem o tym jemu w obecności innych osób, radnym – i to wielokrotnie. Wiedzieli o tym również pracownicy OKSiR. Potwierdziła to w jednym z wywiadów dla Państwa Tygodnika poprzednia sekretarz Urzędu Gminy w Witkowie. Może Marian Gadziński chciał uprzedzić moja decyzję i musiało wyjść na zasadzie – kto tu rządzi? Może moja dobrowolna rezygnacja nie byłaby dobrze odebrana w roku wyborczym?
Czy ta rana kiedykolwiek się zabliźni?
Witkowo to miejsce, gdzie się wychowałem. Sentyment do tego miasta pozostanie na zawsze. Nigdy w życiu nie kieruję się zasadą odwetu. Proszę Pana, 2 lata temu Marian Gadziński wysyła jednoosobowo Łukasza Scheffsa na „kontrolę” mojej działalności podczas mojego kilkudniowego pobytu na zwolnieniu lekarskim. Bezpośrednio po moim powrocie dowiaduję się, ze zostałem odwołany, a w 2020 roku na interpelację radnego Marian Gadziński odpowiada, że do oceny pracy obecnego dyrektora OKSiR potrzebna jest opinia komisji rewizyjnej? To dlaczego tejże komisji nikt nie zaangażował by dokonała oceny mojej pracy wtedy? Każdego roku moja działalność była przedmiotem kontroli, otrzymywałem od wszystkich komisji Rady Miejskiej pozytywne oceny. Według mnie Marian Gadziński stosuje podwójne standardy oceny swoich pracowników. Na to nie ma zgody.
Po jakim czasie od odwołania po raz pierwszy odwiedził Pan Ośrodek Wypoczynkowy w Skorzęcinie? Jakie emocje się z tym wiązały?
Było to dokładnie 6 maja tego roku. Darzę to miejsce miejsc szczególnym sentymentem od ponad pół wieku, to mówi to wiele. Przeżyłem tam wiele wspaniałych lat. Zostawiłem po sobie ogrom trwałych akcentów, które zostaną tam na kolejne dziesiątki lat. Gdy byłem dyrektorem, Marian Gadziński zaglądał tam bardzo, ale to bardzo rzadko, a jego były zastępca był tam w pierwszym roku na podsumowaniu sezonu, a później tylko na „kontroli”.
Zatrzymując się na moment przy kurorcie oraz OKSiR Witkowo. Jak ocenia Pan obecną kondycję tej instytucji? Proszę mi wybaczyć, ale nie wierzę, że nie obserwuje Pan tego, co się dzieje w Pana byłym miejscu pracy.
Zawsze wychodzę z założenia, że autorytet i właściwą pozycję zawodową oraz społeczną uzyskuję się dzięki ciężkiej pracy własnej i umiejętnemu poprowadzeniu pracowników. Tak, aby ich przekonać do pełnej realizacji wyznaczonych celów. W każdej z trzech firm, którymi jak do tej pory miałem zaszczyt zarządzać, udawało mi się w pełni realizować zaplanowane cele. Od 1 stycznia 2009 roku objąłem funkcję dyrektora OKSiR u boku wyjątkowego samorządowca – śp. Krzysztofa Szkudlarka. Na początku majątek OKSiR był bardzo skromny, umowa użyczenia jednaj sali w budynku oświatowym, budynki administracyjne przy ul. Sportowej, stadion i zarząd OW Skorzęcin. Od zera rozpoczęliśmy wszystkie działania statutowe. Wystarczy wejść na stronę internetową OKSiR i zapoznać się z tym, jak to zmieniło się w okresie 10 lat, gdy wspólnie z pracownikami wypracowaliśmy markę OKSiR. Okoliczne jednostki kultury brały z nas przykład. Zwieńczeniem tego było przyznanie mi w 2018 roku tytułu Człowieka Roku w kategorii kultura, za co bardzo dziękuję. W tym czasie nasz majątek i zarządzanie nim rozrosło się o halę widowiskowo-sportową przy ul. Czerniejewskiej, boisko Orlik przy ul. Wrzesińskiej oraz wreszcie budynek Centrum Kultury przy ul. Jana Pawła II. Brałem również udział w nadzorowaniu dwóch etapów robót w ramach rewitalizacji w OW Skorzęcin. Ciężka praca wydała piękne owoce, lecz cena była za to bardzo duża. Zbyt mało czasu mogłem poświęcić rodzinie, nie wspominając o braku wolnego czasu dla siebie. Niestety zdrowie ma się tylko jednio i ono też ,,się odezwało”. Służba w Ośrodku to 80 dni po 16 godzin dziennie. I tak rok w rok. Mimo wszystko nie żałuję, choć „podziękowanie” było wyjątkowo chamskie.
Doskonale to rozumiem, ale co z obecną sytuacją OKSiR-u? Przygląda się Pan jej?
Każda zmiana powinna nieść ze sobą nowe rozwiązania i powiew świeżości. Niestety po odwołaniu mnie sytuacja OKSiR z miesiąca na miesiąc ma się tam zgoła inaczej. Mówię to na podstawie wiedzy, którą posiadam z oficjalnych źródeł udostępnianych przez Urząd Gminy w Witkowie oraz po przeprowadzeniu setek rozmów na temat bieżącej sytuacji w OKSiR. Przypomnę tylko – niedawną ocenę realizacji budżetu przez OKSiR za roku 2019. Wystarczy spojrzeć na dane z wykonania budżetu za pierwsze półrocze 2019 i cały rok 2019, aby dojść do wniosku, że finanse mają się zupełnie inaczej w porównaniu z latami ubiegłymi, czyli zdecydowanie gorzej. Nie będę rozszerzał tematu, podsumowując krótko – wydatki OKSiR w 2019 wystrzeliły w kosmos, szczególnie osobowe i te dotyczące zlecania usług obcych. W każdej firmie wydatki w tych segmentach trzeba trzymać szczególnie na wodzy. Gdy zarządzałem OKSiR-em, na koncie bankowym mieliśmy na koniec roku około 400 tysięcy złotych. W grudniu 2019 po roku zarządzania Tomasza Radacza widniało tam tylko 37 tysięcy złotych, nie wspominając o wysokości zobowiązań wymagalnych. No i na dzień dobry Tomasz Radacz otrzymał 216 tysięcy złotych dotacji podmiotowej więcej. Tak nawiasem nie wiem, kiedy Tomasz Radacz mija się z prawdą nt. należności wymagalnych na koniec 2019 roku , ponieważ na posiedzeniu Komisji Finansów i Rozwoju Społeczno – Gospodarczego w czerwcu 2019 mówi, że należności wymagalnych na koniec 2019 roku nie było a w podpisanym przez niego sprawozdaniu opisowym z wykonania planu finansowego OKSiR za 2019 należności wymagalne wynoszą 56 304,88 . Wielce dyskusyjnymi decyzjami w opinii społecznej jak i radnych było wydzierżawianie przez OKSiR gruntów w Skorzęcinie bez zalecanej w takich przypadkach procedury przetargowej. Zapewne też przypadek sprawił, że wydzierżawienie trzech domków na Orlej Górze odbyło się również bez procedury przetargowej, a otrzymał je mieszkaniec miejscowości tej samej, w której mieszka Marian Gadziński. Bardzo dużym zainteresowaniem społecznym odbiła się również sprawa wydzierżawienia pola namiotowego w Ośrodku. W tym przypadku również części radnych publicznie wyrażała opinie, że dzierżawa jest zbyt niska. Do tych opinii również zdecydowanie się przychylam. Kolejnym bardzo kontrowersyjnym wydarzeniem była reakcja samorządu, a właściwie jej brak we właściwym czasie, na możliwość wydzierżawienia kompleksu wypoczynkowego po byłych WDW w Skorzęcinie . Chyba po raz pierwszy od początku powstania OW „poszczycił się” on niezagospodarowanym kompleksem noclegowo-rozrywkowym. I co? I nic, bo ktoś kiedyś chciał, później nie, procedury przetargowe rozpoczęto tak późno, że jest jak jest, czyli wielki obciach i straty finansowe samorządu. Przez całe wakacje 2020 w Centrum Kultury brak oferty kulturalnej dla dzieci, gdy inne ośrodki pomimo sytuacji z koronawirusem działają. Może to efekt nieczynnej kondygnacji podziemnej, której Marian Gadziński nie może oddać o użytku od ponad 4 lat. Przecież był w tym czasie drugą osoba decyzyjną w gminie, gdy Centrum Kultury było projektowane i budowane. Tak więc temat zna zapewne od podszewki przynajmniej tak być powinno. Proszę Państwa to wszystko dzieje się na oczach władz samorządowych. Dla mnie i nie tylko dla mnie, hitem ostatnich dni była wiadomość, że Tomasz Radacz za zgodą przełożonego w szczycie sezonu turystycznego udaje się na urlop wypoczynkowy, gdy ja przepłaciłem posadą za kilkudniowy pobyt na zwolnieniu lekarskim, jednym przez 10 lat pracy w OKSiR.
Czy prawdą jest, że złożył Pan skargi do Rady Miejskiej w związku z działalnością burmistrza? Czego dotyczyła?
Potwierdzam, że złożyłem w majestacie prawa skargi na działalność Mariana Gadzińskiego, które przysługują każdemu z nas. Czekam na informację o ich rozpatrzeniu. Korzystając z okazji – pozdrawiam bardzo serdecznie czytelników Państwa Tygodnika. Tym, którzy chcieli widzieć owoce mojej i pracowników OKSiR pracy, pięknie dziękuję, a tym którzy patrzyli z innej perspektywy, polecam dokonać oceny poczynań innych. Dlatego, że przez 10 lat żyłem pracą na rzecz tej instytucji. Nadal nie jest mi obojętne to co tam się dzieje. Świadczy o tym moje jasne stanowisko w sprawach, które obecnie jej dotyczą. Życzę mieszkańcom gminy zdrowia, trafnych wyborów, odwagi i tego, aby rozwój inwestycyjny gminy nie był na poziomie ok. 7 % jak to jest teraz. Przy relatywnie wysokich przychodach samorządu po prostu to wielki wstyd w porównaniu z innymi samorządami.