Archaiczny budynek SKR pamiętający jeszcze głęboki PRL stał się obiektem bezwzględnego ataku. Pod osłoną nocy zdemolowano siedzibę witkowskiej firmy. – Będziemy sprawdzać czy coś skradziono – w tym dokumenty – informuje prezes Marek Biadasz.
Do włamania doszło z 7 na 8 września przy ulicy Dworcowej. Nieustalona dotąd liczba sprawców dostała się do zamkniętego biurowca Spółdzielni Kółek Rolniczych. Włamywacze weszli do środka przez okno. Zrobili to tak sprawnie, że uszło to uwadze stróża znajdującego się w niewielkim budynku tuż obok miejsca zdarzenia. Ślady włamania odkryto nazajutrz. Siedziba witkowskiej firmy przypominała pobojowisko. Uszkodzono łącznie 12 drzwi, włamując się do kilku pomieszczeń – w tym biur i gabinetów. Zniszczono również część szafy metalowej oraz zamki w biurkach.
– Aktualnie czekam na przyjazd ubezpieczyciela, który oszacuje straty. Nie kazano nam niczego ruszać i przestawiać. Dlatego nie wiemy czy w ogóle coś zginęło, a jeśli tak, to co. Nie trzymamy tam pieniędzy, dlatego mogły zniknąć tylko papiery. Będziemy sprawdzać czy coś skradziono – w dokumenty – informuje Marek Biadasz, prezes Spółdzielni Kółek Rolniczych.
O incydencie powiadomiono również witkowską policją, która rozpoczęła już śledztwo w tej sprawie.
– Zabezpieczyliśmy budynek do dalszych działań. Postępowanie w tej sprawie jest w toku – informuje Anna Osińska z KPP Gniezno.
Władze SKR nie mają wątpliwości, że ostanie wydarzenia to nic innego, jak pojedynczy wybryk.
– Moim zdaniem to sprawka chuliganów. Skoro liczyli na pieniądze, to się przeliczyli. Wszystkie trzymany na koncie bankowym – dodaje Biadasz.
Straty w postaci zniszczenia mienia oszacowano na około 6 tysięcy złotych. Skradziono również metalową kasetkę, w której znajdował się bilon o wartości około 40 zł.