Od minionej soboty jej imię i nazwisko odmienia się przez wszystkie przypadki. Weszła na scenę przepełniona miłością do swojego męża i na oczach milionów zdobyła serca nie tylko telewidzów, ale i jury popularnego programu ,,The Voice Senior” – Muzyka, śpiewanie to jest coś przepięknego, daje mi siły w życiu. Nie czuję, że się starzeję. W środku jestem dwudziestka, na sto procent – mówiła podczas telewizyjnego nagrania mieszkanka Skorzęcina.
Barbara Parzeczewska śpiewa niemal od najmłodszych lat. Występowała na scenach m.in. w Finlandii, Szwecji, Stanach Zjednoczonych, Niemczech, a także podczas witkowskich dożynek, czy w miejscowym Centrum Kultury. Muzyczne drogi jej życia zaprowadziły ją do polskiej edycji programu ,,The Voice Senior”. Odcinek z jej udziałem wyemitowano w minioną sobotę na antenie TVP2. Przed jury złożonym z gwiazd polskiej estrady – Alicji Majewskiej, Izabeli Trojanowskiej, Andrzeja Piasecznego oraz Witolda Paszta zaśpiewała utwór utwór Amy Winehouse – Valerie (oryg. The Zutons). Zaśpiewała to nie powiedzieć i nie napisać zupełnie nic. Pani Barbara dała popis, prezentując swój ogromny talent, wprawiając przy tym telewidzów i oceniających w osłupienie.
– Co tu się dzieje w ogóle?! – mówił, nie dowierzając Andrzej Piaseczny. To właśnie do jego drużyny ostatecznie dołączyła 67-latka, która z przytupem awansowała do kolejnego etapu.
Okazuje się, że nie byłoby tam jej, gdyby nie jej mąż Ireneusz. To właśnie dla niego i za jego namową zdecydowała się zgłosić do programu. Towarzyszył jej podczas nagrania, wspierał do końca. Zmarł w listopadzie. Wcześniej zmagał się ze skutkami trzech udarów mózgu oraz raka lewego płuca.
Cały artykuł już w najbliższy piątek w Kurierze.
Zdjęcie: The Voice Senior