W sobotni wieczór system sygnalizacji pożaru zainicjował alarm, który postawił na nogi strażaków, policję, pogotowie energetyczne i kierownictwo Przedszkola Miejskiego „Bajka” w którym to doszło do samoistnego procesu spalania. Akcja nie uszła także uwadze grupie mieszkańców. Niektórzy z nich zapomnieli, że mamy pandemię i związane z nią ograniczenia.
Po przyjeździe na miejsce, strażacy zlokalizowali miejsce, w którym doszło do zadymienia. Była to piwnica, w której nastąpiło zwarcie instalacji elektrycznej. Strażacy przewietrzyli miejsce i wezwali służby energetyczne. Zadymienie było niewielkie, ale to wystarczyło, aby zadziałała czujka przeciwpożarowa. Dzięki niej służby zapobiegły potencjalnej tragedii, która mogłaby mieć miejsce, gdyby w porę nie odcięto prądu.
– Niektórzy ludzie podchodzili do nas, gdy wykonywaliśmy działania. Zachowywali się bardzo nieodpowiedzialnie. Do tego, że podchodzą zdążyliśmy się już przyzwyczaić, ale w dobie pandemii, obecność ludzi bez masek jest bardzo irytująca – powiedział prezes OSP w Witkowie, Grzegorz Barański.
Więcej o weekendowych interwencjach strażaków i nieodpowiedzialnym zachowaniu kilku ciekawskich mieszkańców w najbliższym numerze Kuriera.