Zacny człowiek i wielki patriota – tak o przedwojennym burmistrzu miasta Witkowa wyraziła się kilka lat temu jedna z najstarszych mieszkanek naszego miasta Aleksandra Wesołowska.
Stanisław Gaworzewski urodził się 24 kwietnia 1883 roku w Witkowie. Z zawodu był krawcem i prowadził swój zakład na Starym Rynku. Jeszcze w okresie zaborów działał w organizacjach społecznych i kulturalnych. Był m.in. współzałożycielem Towarzystwa Śpiewaczego Harmonia. W czasie I wojny światowej został powołany do niemieckiej marynarki wojennej i odbywał służbę w Kilonii. W listopadzie 1918 r. u schyłku wojny, po buncie marynarzy i wzroście nastrojów rewolucyjnych w Niemczech Gaworzewski wrócił do Witkowa. Stanął na czele grupy obywateli, którzy na mocy postanowień witkowskiej Rady Żołniersko – Robotniczej odebrali władzę niemieckim urzędnikom. Za udział w Powstaniu Wielkopolskim 1918/1919 otrzymał Dyplom Naczelnej Rady Ludowej. W okresie międzywojennym pozostawał aktywnym działaczem społecznym. Pełnił m.in. funkcję Dyrektora Banku Ludowego i honorowego burmistrza Witkowa. Miał duży wkład w rozbudowę miasta. Tworzył domy dla ubogich, unowocześnił i rozbudował linię telefoniczną, przyczynił się do uporządkowania parku miejskiego, umożliwił szerszy dostęp do sieci elektrycznej z miejscowej elektrowni. Wspierał rozwój organizacji kulturalnych i społecznych m.in. Bractwa Kurkowego, amatorskiej orkiestry. Aktywność Gaworzewskiego kończy się wraz z nastaniem wojny. Na skutek donosu został aresztowany w swoim domu. Niemcy doskonale znali przeszłość Gaworzewskiego, a przede wszystkim jego udział w obaleniu władzy niemieckiej w Witkowie w 1918 roku. Równocześnie aresztowani zostają jego dwaj synowie – Bogdan i Roman. Osadzono ich w obozie koncentracyjnym Dachau. Po pewnym czasie Gaworzewski i starszy syn Bogdan zostali przewiezieni do obozu Mathausen- Gusen.
Świadkiem śmierci przedwojennego burmistrza był urodzony w Powidzu Wacław Gaziński, mieszkający od 1929 r. w Witkowie, w czasie wojny więzień obozu Gusen. Tak zapamiętał Gaworzewskiego „… był naszym duchowym wodzem, opiekunem i pocieszycielem w tych śmierdzących bydłem wagonach”. Po przewiezieniu do Gusen dla burmistrza rozpoczął się trudny okres. Praca w kamieniołomach była wyczerpująca do granic możliwości. Częstymi ofiarami nieludzkich warunków, jakie stworzyli w obozie naziści byli ludzie starzy i chorzy.
Taki los spotkał szanowanego przez współwięźniów burmistrza. Schudł, postarzał się, zachorował, a jego koniec wydawał się bliski. Śmierć witkowianina opisał wspomniany Wacław Gaziński tak ” …podczas wieczornego apelu upadł na ziemię i leżał tam do Abrucken. Kiedy podeszliśmy do niego, był już martwy. Odniesiono go do waszraumu i złożono na mokrym betonie, odarłszy najpierw z ubrania, które było ważniejsze niż martwy człowiek. Zrozpaczony syn okrył nagie ciało ojca własną kurtką, usiadł na mokrej posadzce i przesiedział przy nim całą noc. Rano członkowie ” komanda śmierci” wrzucili zmarłego burmistrza na wózek razem z innymi trupami i zawieźli pod drzwi krematorium”. Nazajutrz skatowany przez obozowe kapo podzielił los burmistrza jego syn. Zimą 1940 r. do Witkowa nadeszła mała opieczętowana paczka z informacją, że więzień Stanisław Gaworzewski zmarł i przesyła się jego prochy. Złożone zostały na cmentarzu parafialnym.
W pamięci witkowian Gaworzewski zaznaczył się jako dobry Polak i gospodarz ziemi witkowskiej.
W artykule wykorzystano fragmenty książki Wacława Gazińskiego pt.Wróg
Autor: MZ
Czy w Witkowie jest tablica upamiętniajaca Burmistrza Gaworzewskiego ?