11 stycznia 2022 roku – data ta na zawsze pozostanie w pamięci Państwa Miśkiewicz. Właśnie wtedy ich 2-letnia córka otrzymała najdroższy lek świata, który uratuje jej życie.
O historii Olgii Miśkiewicz przez ostatni rok mówiła cała okolica, region, a nawet kraj. Przypomnijmy, że córeczka Anny i Ariela cierpi na śmiertelną chorobę o nazwie SMA – rdzeniowy zanik mięśni, o której dowiedzieli się w 14 miesiącu życia. Wcześniej nic nie wskazywało dramatu. Olga urodziła się we wrześniu 2019 roku, była silna i zdrowa. Dostała aż 10 punktów w skali Apgar. Szczęścia Anny i Ariela nie było końca. Informacja podana przez lekarzy była dla nich szokiem, któremu towarzyszyły rozpacz oraz strach. Dzień diagnozy był dla Państwa Miśkiewicz początkiem zmagań o życie drugiej, a jednocześnie najmłodszej córki. Po roku heroicznej walki o lepsze jutro, o każdą złotówkę, po setkach akcji pomocowych, udało się! Na początku grudnia na liczniku zbiórki prowadzonej na stronie siepomaga.pl pojawił się wynik 7 740 990 złotych i 100% Uzyskanie potrzebnej kwoty nie byłoby możliwe, gdyby nie niezliczona grupa osób oraz ich bezcenne wsparcie. Na ostatniej prostej zbiórki aż 529 tysiące złotych przekazała rodzina chorego Piotra, który przegrał walkę z chłoniakiem i również zbierał kwotę na leczenie. Następne 300 tys. zebrano w fundacji podczas emisji programu „Sprawa dla reportera”. Bardzo ważną rolę w akcjach pomocowych dla Olgi odegrali także witkowianie i grupa „Witkowo charytatywnie”, która w sierpniu zorganizowała Piknik Charytatywny. Wówczas zebrano aż 78 794 zł.
Przed kilkoma dniami Olga gościła w Uniwersyteckim Szpitalu Dziecięcym im. prof. Antoniego Gębali w Lublinie, gdzie zaaplikowano terapię genową, będącą najdroższym lekiem na świecie.
– Jesteśmy wzruszeni, płyną łzy szczęścia, nasza radość jest ogromna. Z Nowym Rokiem ofiarowaliście Oldzi nowe życie. Nigdy nie zapomnimy tej walki, Waszego zaangażowania w zbiórkę. Każdy z Was wraz z podaniem leku będzie żył w Oldzi. Dziękujemy Wam ze wszystkich sił – podkreślali w emocjonalnym wpisie bliscy dziewczynki.
Przed Małą Wojowniczką dalsze leczenie, które jak podkreśla jej mama Anna – ma przynieść oczekiwane postępy. Wszystko to dzięki ludziom dobrej woli.
Kurier Witkowski