„Woda, bagno, rowy, błoto, smród i stęchlizna, pijawki i inne robactwo, czyli środowisko przyjazne każdemu Katorżnikowi umili spędzenie sierpniowego weekendu w Kokotku” – tak organizatorzy reklamowali XVI Bieg Katorżnika, który odbył się 14 sierpnia w Lublińcu, w dzielnicy Kokotek. Popularne hasło biegu: „Katuje, upadla i miesza z błotem” – może nie brzmi dla wielu zachęcająco, ale nie dla niego! Dawid Drożdzyński z Witkowa dołączył do grona kilku witkowian, którzy przed laty wzięli udział w tym morderczym biegu, i zaliczył ten ekstremalny tor.
– Bieganie, to ten czas, kiedy negatywne emocje znikają, a w ich miejsce pojawia się szczęście – napisał po ukończeniu biegu na Facebooku, prezentując się na zdjęciu mocno ubłocony, co znakomicie oddaje trud, jaki musiał podjąć, aby dobiec do upragnionej mety, 11. kilometrowego odcinka.
– Wystartowałem o godzinie 11.00. Trasa była dość, a nawet bardzo ciężka. Większość, bardzo uciążliwej trasy, to były bagna, woda, strumyki, czy naturalne przeszkody, chowające się w bagnach, strumykach – typu korzenie, gałęzie. Nie było ich widać, a o potknięcia o nie, nie było trudno. Świadczą o tym rany na nogach, które dopiero po umyciu się, mogłem zobaczyć. Bardzo liczyła się też współpraca z innymi zawodnikami, szczególnie przez przeprawy wodne – powiedział zmęczony, ale szczęśliwy, Dawid Drożdżyński.