Od września minionego roku na sportowej mapie Witkowa pojawiła się Akademia Karate Besuto. Systematyczny rozwój lokalnych wojowników zaowocował zdobyciem aż 44 medali. Działalność klubu zgłębiła nam prezes Emilia Kupaj.
Besuto w język japońskim znaczy najlepszy. Nazwa nie jest przypadkowa?
Oczywiście. Choć mamy dopiero rok, chcemy by naszej akademii towarzyszył systematyczny rozwój. Aktualnie prowadzimy dwie grupy – w Witkowie i Mielżynie. Zajęcia odbywają się również w przedszkolach. Zrzeszamy ponad 40 zawodników i zawodniczek w różnym przedziale wiekowym. Ogromna w tym zasługa trenera Mateusza Mizery, który zdecydował się uczuć miejscowe dzieci i młodzież sztuki walki jaką jest karate. Od niego wszystko się zaczęło.
Od niedawna funkcjonujecie jako stowarzyszenie. Obok GKS Vitcovii Witkowo, KS MMA Witkowo oraz Witkowo Biega jesteście kolejną organizacją pozarządową, która skupia się typowo na działalności sportowej.
Zgadza się. Zdecydowaliśmy się na powołanie stowarzyszenia, aby zwiększyć nasze możliwości – w tym starać się o dofinansowania. Złożyliśmy już wniosek do władz Witkowa, aby wspomogli nasz klub.
Od września do czerwca zdobyliście aż 44 medale. Dokonaliście tego na 2 zawodach. To pani zdaniem dobry wynik?
Sądzę, że tak, choć gdyby zawodów było więcej, to i worek z medalami byłby cięższy. Sukcesem są nie tylko same medale, ale również organizacja zawodów w Witkowie w ramach Ligi Wielkopolskiej, która była dla nas sporym wyzwaniem.
Jak wasz klub odnajduje się w Witkowie, gdzie prym wiedzie zwłaszcza piłka nożna, którą wspiera się największymi pieniędzmi?
Piłka nożna to dyscyplina, która jest numerem jeden nie tylko w gminie Witkowo, ale i całym kraju. Dlatego trudno z nią konkurować. Nawet nie próbujemy tego robić. Po prostu wykonujemy swoją misję najlepiej jak tylko potrafimy. Jeśli zostanie to zauważone i docenione przez lokalne władze, to tym bardziej będzie nam miło.
Z czego się utrzymujecie?
Nie mamy składek członkowskich. Jako rodzice płacimy trenerowi za treningi, które odbywa z naszymi dziećmi. Zawody organizujemy dzięki datkom sponsorów, za co bardzo dziękujemy. Do rozwoju potrzebny jest sprzęt, którego cena nie jest niska. Proponujemy naszym karatekom także wyjazd na coroczny obóz. W ten sposób uczą poznawać siebie nawzajem, pracować w grupie i rywalizować z rówieśnikami. Oczywiście zachęcamy kolejne podmioty do współpracy z naszą akademią. Chętne firmy znajdą nas na naszej stronie na Facebooku pod hasłem Akademia Karate Besuto Witkowo. Przyda się każda pomoc.
Czym dla dzieci i młodzieży jest pani zdaniem karate?
To nauka dyscypliny, charakteru, sumienności i sztuka powtarzalności. Aby dojść do perfekcji, trzeba skupiać się na każdym aspekcie treningu. Dlatego zachęcamy naszych zawodników z grupy zaawansowanej, aby od czasu do czasu wracali również na zajęcia do karateków początkujących.
Kobieta na czele klubu to w Witkowie rzadkość. Jak wrażenia?
Cały czas jestem na etapie nauki. Wszelkie moje wątpliwości rozwiewa trener Mateusz Mizera, który ma już doświadczenie w prowadzeniu stowarzyszenia. Mogę liczyć na jego pomoc.
Czego życzyć waszemu klubowi?
Jak najmniej kontuzji i zdrowia.