Dziewięć miesięcy na lokalnej scenie politycznej funkcjonował i działał klub „Wspólnie dla Gminy Witkowo”. Niedawne wybory brutalnie zweryfikowały przyszłość pierwszej oficjalnej opozycji w historii Rady Miejskiej. Z 5 członków został tylko jeden.
Historyczny klub został utworzony przez Annę Loranc, Monikę Wendel, Franciszka Bosackiego, Pawła Roszyka i Adama Kowalskiego. Już przed wyborami oczywistym stał się fakt, że w przyszłej kadencji zabraknie ostatniego z nich, który nie zdecydował się na kontynuowanie misji radnego.
– Ideą założenia klubu „Wspólnie dla Gminy Witkowo” jest reprezentowanie witkowskiego społeczeństwa. Nasz klub ma charakter typowo samorządowy. W sferze naszych zainteresowań są sprawy mieszkańców, które należą do zadań samorządu. Jest wiele niezałatwionych spraw, które są dla ludzi bardzo uciążliwe. Kwestie te przy odrobinie wyobraźni i dobrej woli można by z pozytywnym skutkiem rozwiązać. Przykładem jest tu choćby temat marketu. Naszym celem nie jest bycie „politykami” jakim to mienił się obecny włodarz gminy na swoim profilu facebookowym – podkreślała tuż po utworzeniu Klubu jego przewodnicząca – Anna Loranc.
Mimo dość zaskakującej decyzji Kowalskiego, komitet wyborczy Pawła Roszyka nie ukrywał, że liczy na poparcie wyborców, które pozwoli im na powiększenie opozycyjnego grona. Rzeczywistość okazała się jednak zupełnie inna – wręcz brutalna. Wyborcze pojedynki przegrali: Anna Loranc (z Markiem Budzikiem), Monika Wendel (z Krzysztofem Bykowskim) i Franciszek Bosacki (z Eugeniuszem Piniarskim). Na nic zdało się również zawarcie porozumienia dwoma innymi komitetami – „Wszystko dla ludzi” oraz „Nasze Witkowo”, ponieważ większość ich kandydatów przepadła w głosowaniu.
Więcej w Kurierze.
Opozycja pokonała się sama 😀
Trudno nie być politykiem wchodząc do polityki… Opozycja chyba nie rozumie czym jest udział w wyborach i zasiadanie w Radzie czy na fotelu Burmistrza. Fakt, że większość radnych z jednej jak i z drugiej strony ma bardzo ograniczoną wiedzę i decyduję na zasadzie „swojego rozumu” i „moja racja jest mojsza”, ale kłamanie, że nie jest się politykiem to tak jakby prostytutka mówiła, że nie uprawia przygodnego seksu -.-