Mimo iż w Witkowie jest dopiero od ponad 3 miesięcy, ksiądz Julian Wawrzyniak dał się poznać jako sympatyczny, często uśmiechnięty i otwarty duszpasterz. W rozmowie z naszym dziennikarzem opowiedział m.in. o początkach w mikołajowej parafii, rodzinnych stronach, gotowaniu oraz nauce w szkole.
Przed przeprowadzką do Witkowa zasięgał Ksiądz opinii na temat miasta, mieszkańców i parafii?
Bywałem w Witkowie już wcześniej, ale tylko przejazdem, kiedy posługiwałem jako wiakriusz w parafii w Kleczewie. Odbywałem też praktyki w Domu Pomocy Społecznej w Mielżynie. Zdarzało się nawet, że robiłem tu zakupy. Moja mama Krystyna bardzo lubi pieczywo z tutejszej Piekarni Glanc. Do dziś od czasu do czasu prosi mnie, żebym jej coś przywiózł. Parafię znałem z opowieści księży, którzy tu pracowali.
Wywodzi się Ksiądz z okolic Słomowa niedaleko Wągrowca.
Tak, to w gminie Rogoźno. Do czasu reformy Kościoła w Polsce w 2003 r. należała do archidiecezji poznańskiej. W tym roku została połączona osobą proboszcza z sąsiednią parafią z racji odejścia na emeryturę dotychczasowego proboszcza. Urodziłem się w Wągrowcu, a wychowałem w miejscowości Nienawiszcz. Mieści się blisko Poznania i jest miejscem o charakterystyce rekreacyjnej. Leży w sąsiedztwie dwóch jezior i lasów. Można porównać ją do Powidza, choć nie jest tak komercyjnie. Poza sezonem mieszka tam 100 mieszkańców, a w czasie letnim ponad tysiąc. To idealne miejsce na spokojny wypoczynek.
Z chęcią Ksiądz tam wraca?
Bardzo, ponieważ lubię wieś, lasy, jeziora. Jestem częstym gościem u moich rodziców. Zwłaszcza, że mieszkają sami.
Jak wrażenia z pierwszych miesięcy w Witkowie?
Bardzo dobrze sprawuje mi się liturgię w witkowskim kościele. To piękna świątynia. Miłym zaskoczeniem jest to, że na msze uczęszcza stosunkowo dużo ludzi. Mam tu na myśli nie tylko niedzielne Eucharystie, ale także dni powszednie. Bywa, że w porannej modlitwie uczestniczy nawet 40 osób. W mojej poprzedniej parafii w Wągrowcu bywało różnie z frekwencją. Ludzie są tutaj otwarci i życzliwi. Zarówno ja, jak i Ksiądz Kanonik możemy liczyć na ich pomoc i cenne podpowiedzi. Zaangażowanie wiernych przerosło moje oczekiwania. Urzekło mnie też położenie domu, w którym mieszkam. Mimo że jest to centrum miasta w pobliżu marketów, panuje tu cisza i spokój. Jak skończą się remonty, będę mógł lepiej poznać okolice. Na razie bardzo dużo czasu zajmują nam prace remontowe.
Już od samego początku Księdza posługi w Witkowie, mówi się, że jest Ksiądz bardzo dobrym kucharzem. Kulinarną pasję można zobaczyć m.in. na Księdza Facebooku oraz w pierwszym wydaniu gazetki parafialnej, gdzie zamieszczono rubrykę z przepisami.
Tak, gotowanie to moja pasja. Może trochę, dlatego że wymogło to na mnie bycie kapłanem. Nie w każdej parafii są gospodynie, więc trzeba sobie jakoś radzić. Podobnie było podczas pobytu w seminarium, gdzie często gotowałem sam. Wiele nauczyłem się od mojej mamy Krystyny oraz babci Zofii. Pamiętam wyjazd na biwak, kiedy byłem w gimnazjum. Wówczas gotowaliśmy dla całej wycieczki. To był catering z prawdziwego zdarzenia. Interesuję się też historią i wędkowaniem, jednak z braku czasu nie odwiedziłem jeszcze tutejszych jezior w towarzystwie wędki.
Jakie danie znajduje się na szczycie Księdza gastronomicznej listy?
Kaczka pod każdą postacią. Nawet ostatnio widziałem w telewizji sukces gospodyń z Gorzykowa, które zwyciężyły w ogólnopolskim konkursie, przygotowując właśnie kaczkę. Przepadam też za owocami morza. Z kolei nie lubię rosołu. Nie specjalizuję się w konkretnej kuchni z dowolnego rejonu świata. Oglądam też programy telewizyjne, czytam książki. Staram się powiększać wiedzę w tym zakresie. Lubię poznawać nowe smaki – chociażby te, które poznałem w Angoli w Afryce. Pewnego razu kupiłem produkty, żeby ugotować polską potrawę tamtejszym zakonnicom. Niestety nie zdobyłem ich kulinarnego uznania. Po prostu im nie smakowało. W Afryce panuje zasada, że jeśli się czegoś nie zje do końca, to takie samo danie dostaje się nazajutrz. Tam nic nie może się zmarnować.
Cieszy się Ksiądz dużą sympatią wśród uczniów i pracowników Szkoły Podstawowej numer 1, w której Ksiądz uczy. Da się to odczuć?
Już od pierwszego dnia dało się zauważyć w gronie pedagogicznym duże zainteresowanie moją osoba. Spotkałem się z otwartością i pomocą nauczycieli oraz pracowników. Pokazali mi szkołę i jej zakamarki, są bardzo życzliwi. Chwalę sobie współpracę z dyrekcją. Miło idzie się tam do pracy. Niestety nie w każdej szkole tak jest, ponieważ na własnej skórze odczułem, że nauczyciele potrafią traktować księdza jak intruza. Widzę, że w Witkowie są nauczyciele z powołania. Uczniowie mają szczęście, że trafili do takiej placówki.
Stawia Ksiądz jedynki?
Jeśli uczeń nie posiada wymaganej wiedzy, to tak. Dziś postawiłem ich pięć albo sześć (środa – przyp. red.). Mam zwyczaj pytać z poprzednich lekcji. Uczniowie powinni znać katechizm na pamięć. Bywa, że inni księża się temu dziwią. To prawda, że bywam surowy. Nauczono mnie tego, kiedy sam byłem uczniem. Do sprawdzianów wystarczyło słuchanie na lekcjach, a nie wkuwanie w domu. Podobną zasadę wyznaję, będąc nauczycielem. Do tej pory nikt nie narzekał.
W Witkowie przez wiele ostatnich lat mało mówiło się o życiu tutejszych Księży poza wizerunkiem duchownego zza ambony. Panowała swego rodzaju tajemnica. Brakowało wyjścia do ludzi. W przypadku Księdza i Księdza Kanonika jest zupełnie inaczej. Wystarczy wejść chociażby na Facebooka, gdzie funkcjonujecie.
Każda parafia jest inna. Nawet jej lokalizacja i region zależy od tego, jaki stosunek ma się do księdza i instytucji Kościoła. Do tej pory miałem szczęście, ponieważ w większości trafiałem na dobrych ludzi. Tak też jest w Witkowie. Jestem naturalny, a swoją postawą chcę zachęcić parafian do różnorakiej współpracy.
po co uczyć się katechizmu na pamięć???? czy na tym polega religijność????
Zmianę na stanowiskach proboszcza i prefekta naszej parafii oceniałem bardzo dobrze do 06.10.2019 r. kiedy to ks. Julian Wawrzyniak wygłosił kazanie polityczne wymieniając nazwisko ojca premiera pięć razy w przeddzień wyborów. I niech mi ktoś powie, że było to bezstronne.
Zgadzam się -kazanie było polityczne a tego w kościele nie powinno być.Bardzo się zrazilam do ksiedza.Jako osoba wykształcona mam prawo mieć swoje zdanie na temat bieżącej polityki 'premiera i dokonań jego śp.Ojca.
A moim zdaniem to było dobre kazanie o zasadach, jakimi katolicy powinni kierować się w życiu publicznym. Nic więcej. Reszta to dopatrywanie się złej woli.