Przed trwającym sezonem letnim witkowscy radni podjęli uchwałę dotyczącą zmian w regulaminie funkcjonowania Ośrodka Wypoczynkowego w Skorzęcinie. Problem w tym, że na samym podniesieniu ręki i zatwierdzeniu nowych przepisów się skończyło. Dlaczego? Odpowiedź jest prosta – nowych reguł nie przestrzega niemal nikt, a kar jak nie było, tak nie ma.
Konkretne pytanie zawarte w tytule artykułu zadał radny Czesław Nowaczyk. Na terenie Ośrodka Wypoczynkowego znany przede wszystkim z roli ratownika wodnego.
– Nowy regulamin bardzo mnie ucieszył. Miałem nadzieję, że wreszcie coś się zmieni. Kiedy mówiłem, że za tworzeniem regulaminu musi iść jego przestrzeganie, pouczano mnie, że my jesteśmy od ustanowienia prawa, a inni od przestrzegania. Docierają do mnie informacje, że regulamin Ośrodka jest łamany. Nie wyobrażam sobie, żeby dyrektor tego miejsca był odpowiedzialny tylko za sprzątanie, bezpieczeństwo i naprawianie różnych rzeczy. Kierownik Ośrodka powinien egzekwować prawo – mówił na czerwcowej sesji.
O przykład nie trudno. Wśród priorytetowych propozycji dyrektora Radacza było to, aby wykluczyć ruch pojazdów mechanicznych z wybranych ciągów pieszo-jezdnych (szczególnie tych wąskich). Zmianę zatwierdzili radni, co miało zaowocować tym, że z niektórych rejonów Ośrodka, a zwłaszcza tych najbardziej zatłoczonych, miały zniknąć samochody, motocykle oraz meleksy. Miały, ponieważ nie zniknęły. W środku tygodnia czy w weekend nie trudno natknąć się na tego typu pojazd. Zakaz nie obowiązuje jedynie tych napędzanych siłą mięśni – np. rowerów, co również naszym zdaniem powoduje niebezpieczne sytuacje – m.in. częste kolizje z pieszymi czy jazdę po pijanemu.
– Czynnik ludzki jest taki, jaki jest i trudno nad nim zapanować. Prawo tworzy się po to, aby je przestrzegać. U nas nie ma takiego czegoś, że komuś coś wolno, a innemu już nie. My jako pracownicy Ośrodka Kultury Sportu i Rekreacji w Witkowie możemy tylko informować, że taki regulamin obowiązuje. Mam nadzieję, że praca przy udziale patroli policyjnych przyniesie efekty. My jako OKSiR poza upominaniem nie mamy większego wpływu na takie sytuacje. Mam nadzieję, że jeżeli będzie dozór policyjny i dodatkowe kary w postaci mandatów, to trochę się to zmieni. Zwracanie przez nas uwagi kończy się milionem epitetów skierowanych w naszą stronę. Nie możemy dawać mandatów, ale możemy wnioskować do pana burmistrza o rozwiązywanie umów z dzierżawcami – tłumaczył dyrektor Tomasz Radacz.
Wygląda na to, że jeśli patrole stróżów prawa nie wezmą się do częstego wypisywania mandatów, to turysta w Skorzęcinie nadal będzie czuł się bezkarny. Tak było w poprzednich latach i niewiele wskazuje na to, aby sytuacja uległa poprawie.