Upłynął rok, gdy do parafii pw. św. Mikołaja w Witkowie zostali posłani: proboszcz – ks. kan. dr hab. Franciszek Jabłoński oraz – prefekt ks. mgr Julian Wawrzyniak. W rozmowie z księdzem prefektem podjęliśmy tematy dotyczące m.in. pierwszych wrażeń z przybycie do parafii, słów krytyki i pochwały, wyglądu kościoła i plebanii, planowanych remontach oraz wiernych należących do wojskowej parafii personalnej.
Rozmawiamy przede wszystkim o tym, jak wyglądał miniony rok w witkowskiej parafii – pierwszy odkąd 20 czerwca proboszczem został ks. kanonik Franciszek Jabłoński. Ksiądz dołączył do niego 1 lipca. Wywiad odbywa się za zgodą księdza proboszcza, który od początku swojej posługi w Witkowie zapewniał, że mówicie jednym głosem. Mało kto wie, że podczas pierwszej wizyty w murach miejscowej parafii, w rolę przewodnika wcielił się ówczesny proboszcz Stanisław Goc. To właśnie wspomniany duchowny oprowadzał księdza m.in. po budynkach. Jak wspomina ksiądz tamten moment i pierwszy kontakt z tym miejscem?
Do spotkania doszło w związku z tzw. przejęciem administracyjnym i majątkowym parafii. Zgodnie z wymogami Prawa Kanonicznego uczestniczyli w spotkaniu: odchodzący proboszcz, nowy proboszcz, dziekan dekanatu witkowskiego (ks. kan. Andrzej Ziółkowski z Niechanowa) oraz członkowie Parafialnej Rady Ekonomicznej. Obeszliśmy kościół, plebanię oraz budynki należące do parafii. Zostały podpisane stosowne dokumenty związane z przekazaniem parafii.
Jakie miał wówczas ksiądz odczucia związane z pierwszą wizytą w mikołajowej parafii?
Kościół zrobił na mnie dobre wrażenie. Był zadbany, czysty i świeżo po malowaniu oraz małym remoncie. W oczy rzucała się jednak aranżacja prezbiterium, a w zasadzie nieprawidłowość związana z ustawieniem dwóch ambon obok siebie. To była jedna z pierwszych zmian, które zostały dokonane. Aktualny układ jest bardziej podniosły i sprzyja głębszemu przeżywaniu liturgii. Pomaga też w tym nowe oświetlenie.
A wygląd plebanii?
Na pierwszy rzut oka wyglądała dobrze, wymagająca tylko odświeżenia. Po konsultacjach ze specjalistami została podjęta decyzja gruntownego remontu: instalacji elektrycznej, wodno-kanalizacyjnej, zainstalowano alarm przeciwpożarowy oraz monitoring. Podjęcie remontu plebanii zawiązany był także z nową wizją jej przeznaczenia, czyli jako narzędzie do spotkań z wiernymi i ich formacji.
A co z elewacją kościoła?
Odnośnie spraw materialnych, to tym zajmuje się szerokie gremium Parafialnej Rady Ekonomicznej, która na ostatnim posiedzeniu debatowała o harmonogramie prac remontowych w kościele, w pomieszczeniach duszpasterskich, w kaplicy św. Wojciecha, jak i na cmentarzu. Mnie osobiście bardzo cieszy aktualny remont kaplicy cmentarnej, która wymagała już remontu i nowej aranżacji wnętrza. Witkowo zasługuje na znacznie lepszą kaplicę, która stanowi przecież miejsce ostatniej drogi. Jest też pewną wizytówką, ponieważ na pogrzeb przyjeżdżają ludzie z różnych stron.
Rozpoczęliście od wprowadzania szeregu zmian – zarówno w sferze duchowej, jak i materialnej, remontowej, zyskując tym samym zwolenników, ale i przeciwników. Może określenie ,,przeciwników” jest zbyt odważne, ale z pewnością nie brakowało takich osób wśród parafian, którym nie do końca podobało się tempo zmian. Dało się to odczuć w pierwszych rozmowach?
Jeśli zdarzały się słowa krytyki i swego rodzaju stopowania, to nigdy nie zostały powiedziane nam wprost, osobiście. Dowiadywaliśmy się o tym od osób trzecich albo z komentarzy w mediach społecznościowych. Co innego w przypadku pochwał, które kierowano do nas w sposób bezpośredni. To stanowi głębszy problem, pokazując, że jeszcze nie wszyscy ludzie czują się odpowiedzialni za parafię. W końcu to nasze wspólne dobro – nie tylko w ujęciu duchowym, ale i fizycznym – materialnym. Odkąd zjawiliśmy się w Witkowie – kierowała nami misja ukształtowania w parafianach poczucia wspólnoty. Po roku czasu cieszy fakt, iż udało się wiele zrobić. Nasze zaproszenie do współpracy spotkało się z pozytywną odpowiedzią.
Obejmując witkowską parafię wiedzieliście, słyszeliście księża o działalności lokalnych mediów. Te dały się poznać jako orędownik parafialnych inicjatyw, ale i krytyk jeśli było to konieczne.
Wiedziałem o tym, jak działają tu media i jak czynnie są zaangażowane. Jeśli między mediami a kościołem prowadzony jest odpowiedni dialog, to współpraca układa się dobrze. Rolą mediów jest również pomoc w formowanie wspólnoty i zachęcanie parafian do zaangażowania.
Jako sukces należy uznać bardzo bezpośrednie uczestnictwo parafian we mszy świętej, utworzenie Rycerzy Kolumba i powiększenie grona służby ołtarza. Brakuje jednak mężczyzn, tzw. starszych ministrantów, których współtworzył ks. Jacek Wichłacz, a których zastaliście w strukturach parafii. Nie widujemy ich już w służbie ołtarza. Dlaczego?
Wspomniani panowie odeszli sami. Być może przyczyną były drobne różnice w sprawowaniu liturgii wcześniej a teraz. Może trudności z zaakceptowaniem tego… Nie odczuwam tego, jako jakiś problem, co raczej jako wynik wprowadzanych zmian. Każdy ma prawo do swojego zdania i swojego wyboru. Bardzo cieszy fakt, że pojawił się zastęp nowych ministrantów, których przecież bardzo brakowało…
Zupełną nowością dla księży jest obecność sąsiedniej parafii wojskowej, której siedzibę przeniesiono z Gniezna do Witkowa.
To specyficzna sytuacja. Niestety jest część ludzi, którzy nie wiedzą, do której parafii należą. Często przyjmują księdza kapelana na kolędzie, dlatego że chodzi wtedy po osiedlu, jest na ich trasie. Robią to, mimo że równie często nie mają żadnego związku z wojskiem. Stąd nasz pomysł kolędy na zgłoszenie. Grono osób z osiedla, które zaprosiły nas do siebie, było jednak niewielkie. Pozytywem budowy drugiego kościoła może być to, że ludzie bardziej się określą. Dla nas będzie to łatwiejsze pod względem formalnym. W ten sposób będziemy wiedzieć, kto należy do personalnej parafii wojskowej, a kto do mikołajowej.
Słowami końca. Witkowianie zdali duchowy egzamin podczas 12-miesięcznych zmian w parafii?
Zaledwie przez rok nie da się utworzyć wspólnoty w pełnym znaczeniu tego słowa. Na razie zaszczepiliśmy tylko zalążki procesu, który cały czas postępuje. Poznaliśmy i przyciągnęliśmy osoby, które zawsze znajdą czas, żeby w bezpośredni sposób włączyć się w życie parafii. Są jednak i tacy, którzy nie przyjęli naszego zaproszenia. Witkowianie są pobożni i co ważne – chodzą do kościoła. Teraz powinno nam wszystkim zależeć na tym, aby ta dobra frekwencja przekładała się na osobiste wybory, no codzienność każdego z nas. Oby tak było.