Historia bywa przewrotna, a ziemia ją skrywająca nie zawsze chce oddać to, co nosi w sobie. Tak jak ta na cmentarzu, gdzie miały spocząć ofiary morderstwa.
W marcu 2016 roku zadzwonił do mnie były mieszkaniec Drachowa (niedaleko Niechanowa) – pan Adam, mieszkający obecnie na północ od Powidza. Zareagował na zamieszczony przeze mnie w „Kurierze” artykuł o ekshumacji żołnierzy niemieckich w Małachowie Złych Miejsc. W krótkiej rozmowie telefonicznej wyraził chęć wskazania mogiły żołnierzy niemieckiej właśnie w Drachowie. Spotkaliśmy się jeszcze w marcu w wymienionej wsi. Pan Adam opowiedział nam o wydarzeniach, które miały tam miejsce 21 lub 22 stycznia 1945 roku. Zaznaczył, że wiadomości pochodzą od jego matki, część z relacji ustnych sąsiadów.
21 stycznia 1945 roku w domu przy cmentarzu ewangelickim przebywało kilku żołnierzy niemieckich, którzy przypuszczalnie próbowali przebić się w kierunku Festung Posen (Twierdza Poznań). Część niemieckich osadników w obawie przed Rosjanami już dawno opuściła swoje domostwa i udała się na zachód w kierunku Niemiec. We wsi pozostał stary Niemiec Zudow i kilku Polaków. Jeden z nich o nazwisku Gąsiorowski udał się do Malczewa z wiadomością dla rosyjskich żołnierzy o tym, że we wsi Drachowo znajduje się niemieckie wojsko. Grupa żołnierzy rosyjskich udała się wraz z działkiem do wsi. Działko ustawione zostało przy stojącej dzisiaj we wsi figurze. W kierunku domu przy cmentarzu oddano trzy strzały burząc jego południową ścianę (do dzisiaj widać dobudowaną po wojnie część dachu i ścianę). Zaskoczeni żołnierze niemieccy ratowali się ucieczką w kierunku zachodnim poprzez pola. Tutaj większość podczas ostrzału zginęła. Poległych żołnierzy zdecydowano się pochować na małym wiejskim cmentarzu ewangelickim. Pochówku miał dokonać dziadek pana Adama i człowiek o nazwisku Mazur (pierwszy sołtys). Grobu oczywiście z wiadomych względów nie zaznaczono, jednak w pamięci oprowadzającego i kilku mieszkańców wsi zapadło ładnie zarysowujące się wyniesienie 3 na 2 metry na północnym zboczu cmentarza. To właśnie je pan Adam wskazał jako miejsce pochówku.
Po zgłoszeniu lokalizacji Stowarzyszeniu POMOST i uzyskaniu przez nie odpowiednich pozwoleń w dniach 18 i 23 sierpnia 2016 roku podjęliśmy próby odnalezienia mogiły. Niestety badania prowadzone na wspomnianym wyniesieniu nie wykazały obecności zbiorowej mogiły. Zdecydowano o poszerzeniu obszaru poszukiwań. Z pomocą przyszli również mieszkańcy Drachowa. Do Sali Historii Witkowa przekazali prezentowany na zdjęciu mocno sfatygowany hełm niemieckiego żołnierza poległego na polach wsi. Znaleziony został podczas prac melioracyjnych. Okazało się, że również jedna z łusek rosyjskiego działka długo po wojnie zalegała w jednym z gospodarstw. W trakcie samych prac pojawiali się nowi świadkowie, byli mieszkańcy wsi, dzisiaj mieszkający np. w Niechanowie, Gnieźnie. Jeśli nie byli zgodni, co do liczby ofiar, to każdy z nich utrzymywał, że taki pochówek na cmentarzu miał miejsce.
Dzisiaj cmentarz wygląda już zupełnie inaczej niż w 1945 roku. Nie ma już drewnianego krzyża, zatarły się alejki, część grobów znikła bezpowrotnie, a dzika roślinność opanowała to miejsce. Zawodzi też pamięć, a świadków ubywa. Nie cały cmentarz dało się też przeszukać. Nie znaleźliśmy mogiły, a szkoda. A może ktoś z Czytelników dopisze do tej historii szczęśliwy koniec? Prosimy o kontakt pod numerem 721-575-425.
Autor: MZ