Przygodę z ,,trenerką” rozpoczął w latach 90., nie spodziewając się, że będzie wychowywał piłkarskie pokolenia aż przez kolejne 23 lata. Na początku lutego Jan Szturomski rozstał się z drużyną, którą prowadził przez dekadę.
W piłkę grał niemal od zawsze. W wieku 12 lat zadebiutował barwach Vitcovii Witkowo, w której wraz z upływem lat zasłużył na miano legendy. Debiut nastąpił w meczu z Wartą Poznań – co ciekawe w klubie, w którym dziś występuje Filip Wędzikowski – jeden z jego najbardziej utalentowanych wychowanków.
– Po meczu zeszliśmy do szatni i dobrego występu gratulował mi Leon Grajek. Byłem bardzo zadowolony i dumny, że zagrałem w barwach witkowskiego klubu. Byłem wtedy najmniejszym zawodnikiem na boisku. W kolejnych latach grałem w trampkarzach, juniorach i na końcu w seniorach – wspomina.
W pierwszej drużynie Vitcovii występował do 32 roku życia. Choć co jakiś czas pojawiały się zapytania z innych klubów – wybierał Witkowo, kierując się względami rodzinnymi. Po zakończeniu kariery postanowił zająć się trenowaniem dzieci i młodzieży. W tym roku przypada jego 23 rok pracy z młodymi piłkarzami z Witkowa i okolic. Mimo ogromnego doświadczenia nigdy nie zdecydował się na pracę z seniorami.
– Propozycję były, ale nie skorzystałem z żadnej z nich. Uważam, że wśród trenerów są tacy, którzy najlepiej czują się w pracy z młodzieżą. Podobnie jest ze mną. Cenię czas, kiedy zawodnik jest na początku swojej przygody z futbolem. Wtedy chłonie wiedzę, jak gąbka wodę – podkreśla 67-latek.
Na początku lutego znany trener powiedział ,,pas”, rezygnując z pracy z zespołem trampkarzy, z którym był związany przez 10 lat. Jego miejsce zajął Wojciech Kędzierski z Witkowa.
– Podjąłem taką decyzję z powodu czasu, który przemija niezwykle szybko. Nie chodzi tu nawet o sam wiek, ale od brak odpowiedniej ilości czasu. Będę nadał trenował, ale tylko drużynę żaków w ramach zmagań o Puchar Tymbarka, która gra jeszcze na orliku. To mi wystarczy. Czas ustąpić miejsca młodszym szkoleniowcom – zapewnia witkowianin.
Pan Jan dalej będzie realizował się w pracy w zarządzie GKS Vitcovii Witkowo, ale także na orliku w ramach funkcji animatora.
– Piłka nożna to moje życie. Dobrze mi z nią. Dlatego dopóki czas i zdrowie pozwolą, to będę chciał funkcjonować w Vitcovii jeśli tylko będzie taka potrzeba. Służę radą i pomocą. Lata mijają, ale jakieś doświadczenie pozostaje – dodaje emerytowany wojskowy.
Zasłużonemu trenerowi życzymy kolejnych lat w lokalnym futbolu oraz zdrowia, które w czasach pandemii wydaje się bezcenne.