Druga część wspomnień Stanisławy Kiełczewskiej o dawnym Witkowie. Urodzona w Ruchocinku emerytowana nauczycielka jest skarbnicą wiedzy o przedwojennym, okupacyjnym i powojennym Witkowie oraz Ruchocinku.
W rynku, przy kamienicy spod której wyjeżdżają autobusy znajdowała się drukarnia Cegielskiego. Drukowano w niej książki, pocztówki z widokami miasta i różne wizytówki. Przy byłej stacji benzynowej, w pobliżu kościoła stoi narożny dom. Kiedyś w swoim hotelu, gości podejmował Ignacy Knast – dowódca powstańców wielkopolskich w Witkowie. Poniżej pomnika, w miejscu gdzie teraz porastają stare kasztanowce stał kościół ewangelicki rozebrany sporo czasu po wojnie. Do momentu wyburzenia służył za magazyn zbożowy. Pastor zamieszkiwał budynek narożny przy skręcie z Parku Kościuszki w ulicę Kosynierów Miłosławskich. Obecnie znajduje się tam Sala Historii Witkowa. Sąd grodzki mieścił się w gmachu zajmowanym obecnie przez Zakład Poprawczy. Pracownicy sądu zamieszkiwali dwa ładne budynki przy naszej poczcie. Trzeci , ten najbardziej okazały budynek przy styku ulicy Armii Poznań z Czerniejewską zajmowała Szkoła Gospodarstwa Domowego tzw. „wydziałówka”. Szkoła przeznaczona była jedynie dla dziewcząt. Generalnie nauczano tam wszystkiego, począwszy od robótek ręcznych, na hodowli zwierząt kończąc. Na styku ulic Gnieźnieńskiej i Dworcowej, przy sygnalizacji świetlnej, w dwupiętrowej kamienicy urzędowała Kasa Chorych. Idąc od tej kamienicy w kierunku Gniezna dochodziło się do Spółdzielni Rolnik, która mieściła się w zabudowaniach zajmowanych obecnie przez prywatny sklep z materiałami budowlanymi i remontowymi. Dalej pozostawał już tylko młyn, dzisiaj nieczynny. Przed wojną Witkowo miało dwa młyny. Ten drugi pracował na ulicy Warszawskiej, w podwórzu i prowadzili go w tym czasie Państwo Łuszczewscy. Wrócić należy jeszcze na ulicę Dworcową, z której odjeżdżała kolejka gnieźnieńska w stronę Powidza i Anastazewa. W przeciwnym kierunku dowoziła pasażerów do Gniezna. Z Witkowa do Gniezna można było się dostać kolejką, rowerem lub autobusem prywatnym. Kolejka kursowała rzadko, bo 3-4 razy dziennie. Autobus kursujący raz dziennie z Poznania do Powidza przejeżdżał przez Witkowo i miejscem docelowym było uzdrowisko powidzkie. Pamiętam, że Policja Państwowa mieściła się w rzędzie budynków w północnej części Parku Kościuszki, wśród których znajdują się dwa sklepy z odzieżą. W tzw. ciągu tych budynków stoi piętrowa kamienica należąca przed wojną i w czasie okupacji do Państwa Marciniaków. Trudnili się oni sprzedażą wyrobów mięsnych, a trzeba przyznać, że konkurencja była spora ze względu na istnienie co najmniej dwunastu lub trzynastu rzeźników. W czasie okupacji córka Marciniaków – Helena oficjalnie uczyła mnie niemieckiego, który miał dla mnie duże znaczenie przy kontaktach z Niemcami przychodzącymi do naszego sklepu w Ruchocinku. Nieoficjalnie uczyła mnie języka polskiego i innych przedmiotów z zakresu I i II klasy gimnazjum. Wszystko to pod bokiem komendanta niemieckiej policji Poppego, który zamieszkał w kamienicy Marciniaków na pierwszym piętrze w oficynie. Już po wejściu Rosjan do Witkowa, wracając wieczorem z nauczania zastałam pod śniegiem zwłoki osób cywilnych i niemieckich żołnierzy na wysokości pastorówki. Takie samo nagromadzenie trupów żołnierzy hitlerowskich zobaczyć można było na ulicy Dębińskiej. Po jej prawej stronie naprzeciwko gospodarstwa Państwa Tyczków. Spacer po Witkowie można by zakończyć na ulicy Kosynierów Miłosławskich. W miejscu, gdzie dziś produkuje się meble wcześniej produkcją krzeseł, drzwi, okien parał się Niemiec o nazwisku Frank. W czasie okupacji otworzył w tym miejscu skład węgla. Stało się do niego długo po okupacyjny stukilogramowy przydział węgla. Dalej do końca ulicy były już tylko budynki starostwa i wspomniane wcześniej gospodarstwo Państwa Jaworskich. Można jeszcze dodać, że w Witkowie były trzy cmentarze: katolicki, ewangelicki i żydowski. Cmentarz ewangelicki został dołączony do katolickiego, a cmentarz żydowski znajdował się naprzeciw boiska sportowego i został zlikwidowany przez Niemców w czasie wojny. W mieście mieszkali : Niemcy, większość Polaków i Żydzi. Ci ostatni zostali w czasie okupacji zlikwidowani lub wywiezieni. Witkowo miało swój targ. Odbywał się w miejscu, gdzie obecnie jest przystanek autobusowy koło kościoła. Cały plac targowy był wybrukowany kamieniami tzw. kocimi łbami. Również ulice Witkowa miały podobny wygląd. Jedynie ulice główne w stronę Powidza i Gniezna były szosami lepszej jakości. Okolice miasta miały drogi polne, które jesienią i wczesną wiosną pokryte były błotem i kałużami. Idąc taką drogą trzeba było omijać miejsca zalane wodą i iść polami. Na tym można by zakończyć moją wędrówkę po mieście Witkowie. Takie właśnie Witkowo zapamiętałam z czasów przedwojnia i okupacji.