W Ośrodku Wypoczynkowym w Skorzęcinie nie brakuje wczasowiczów, którzy pragną zarówno wypoczynku, jak i dobrej zabawy. Służby odpowiedzialne za bezpieczeństwo turystów mają w tym okresie pełne ręce roboty. W czasie jednego z lipcowych weekendów doszło do zdarzeń, które mogły okazać się tragiczne w skutkach.
Gdy koordynator służb ratowniczych w Ośrodku Wypoczynkowym w Skorzęcinie, Artur Baranowski wykonywał w sobotę prace konserwacyjne na brzegu Jeziora Niedzięgiel, zauważył niebezpieczną sytuację, mającą miejsce z dala od strzeżonej plaży. Nastolatek znalazł się w wodzie, a razem z nim próbujący go ratować koledzy. Ratownik szybko powiadomił przez radiostację ratowników, którzy momentalnie przypłynęli motorówką do topiących się chłopaków i rzucili im koła ratunkowe. Po wyciągnięciu zostali przetransportowani do punktu medycznego, gdzie powiadomieni o zajściu medycy, dokonali odpowiednich czynności, tj. EKG, pomiar ciśnienia itd. – Jeszcze kilkanaście sekund i chłopaka by już nie było – relacjonuje ratownik, Artur Baranowski, który był w odpowiednim miejscu i czasie, dzięki czemu akcja ratownicza była szybka i skuteczna,a co najważniejsze pozwoliła ocalić ludzkie życie, a może nawet życia, bo tonący mógł zabrać ze sobą na dno, próbujących mu pomóc kolegów.
Tego samego dnia, czujność i intuicja pana Artura znów pozwoliły uniknąć potencjalnej tragedii. Jadąc quadem z kolegą zauważyli wędrującego samotnie wzdłuż Jeziora Białego kilkuletniego chłopca. Gdy dziecko wyszło za ośrodek na ruchliwą jezdnię, nie mieli wątpliwości, że coś tu nie gra. Okazało się, że w tym samym czasie rodzice zgłosili zaginięcie syna, o czym zostali powiadomieni interweniujący przy chłopcu ratownicy. Wojtuś szybko trafił w ręce rodziców, którzy byli tak samo przerażeni całą sytuacją jak on. Tym razem wszystko dobrze się skończyło. W obu wypadkach była to zasługa służb ratowniczych, i przede wszystkim czujnego koordynatora.