W cmentarnej branży działa od 7 lat. Oprócz Witkowa administruje także miejscami pochówku w Gnieźnie, Niechanowie, Żydowie i Czerniejewie. W planach jest również podobna działalność w Pawłowie oraz Łubowie. W rozmowie z naszym dziennikarzem Przemysław Piechocki (39 l.) z Wrześni opowiedział o cmentarnym biznesie w kontekście gminy spod znaku oka opatrzności.
Dlaczego akurat tego typu działalność?
Nie był to przypadek, a raczej przemyślana wizja. Aktualnie w całej Polsce istnieje trend do przekazywania cmentarzy w administrację firmom świeckim. Chodzi tu przede wszystkim o kompleksowe zajęcie się cmentarzem, a na to często z powodu natłoku obowiązków w parafiach po prostu brakuje czasu. Podstawowa różnica między mną a firmami pogrzebowymi jest taka, że ja nie stanowię konkurencji dla tego typu firm. Jednym słowem – nie sprzedaję trumien, nie organizuję pogrzebów. Nigdzie nie jest napisane i nie będzie, że na cmentarzu parafialnym w Witkowie może działać tylko jedna firma pogrzebowa. Jesteśmy dalecy od takiego monopolu. Spotykam się w tej branży z wieloma przeróżnymi problemami – począwszy od poważnych sporów rodzinnych, a skończywszy na pretensjach, że ktoś podeptał pograbioną ścieżkę przy grobie.
Przekazanie zarządzania tutejszego cmentarza firmie zewnętrznej było dla witkowian czymś niespotykanym. Od dziesiątek lat kierowała nim parafia. Dlatego też opinie na temat formy administrowania były przeróżne.
To konieczność obecnych czasów, na którą decyduje się coraz więcej parafii. Nie da się funkcjonować na tej płaszczyźnie tak, jak chociażby 20-30 lat temu. Wynika to m.in. ze zmiany ludzkiej mentalności i przepisów. Spraw i oczekiwań związanych z cmentarzem jest o wiele więcej niż kiedyś, a co za tym idzie – przybywa także bieżących problemów. Kiedyś rodzinny konflikt o grób rodziców był czymś nie do pomyślenia. Za to teraz to niestety częste zjawisko. Parafia nie jest w stanie sama udźwignąć i pokierować tym wszystkim.
Ze skrajnymi opiniami spotkała się też akcja przyklejania na grobach kartek informujących o upłynięciu prolongaty.
W wielu przypadkach tego typu kartki były przyklejane na tych nagrobkach, co do których parafia nie miała zapisu o uregulowaniu opłaty za dany grób. Wynikało to z braków w dokumentacji, które zastali księża obecnie posługujący w parafii pw. św. Mikołaja w Witkowie. Takie sytuacje były wyjaśniane zwykle w ten sposób, że dany parafianin przynosił dokument wystawiony przez poprzedniego proboszcza, potwierdzający tym samym opłacenie prolongaty. Nie ścigamy nikogo, lecz wyjaśniamy. Dzięki akcji z karteczkami dowiadujemy się, ile nowych grobów może zająć te miejsca, którymi nikt się już nie opiekuje. Nie mamy ustawowego obowiązku informować wiernych o upływający terminie opłaty, a mimo to robimy to zwykle trzy razy w roku. Jeśli przez ten czas nikt się do nas nie zgłosi, to zakładamy, że grób trafia do likwidacji. Nikt nikomu nie będzie na dziko wchodził na grób z młotem i łopatą.
Ilu w tej chwili grabarzy Pan zatrudnia?
Jest to 10 grabarzy pracujący w systemie rotacyjnym. Jeśli na cmentarzu w Witkowie potrzebna jest więcej niż jedna osoba, to posiłkujemy się dodatkowymi grabarzami. Utrzymanie grabarza, który żyłby z pracy tylko na jednym cmentarzu, byłoby niezwykle trudne. Dlatego dany grabarz pracuje na kilku administrowanych przez nas cmentarzach.
Działalność rozpoczęła także witkowska siedziba Pańskiej firmy
Dokładnie. Funkcjonujemy w biurze zlokalizowanym w popularnym Starym Dzwonie przy kościele parafialnym. Jesteśmy tu do dyspozycji witkowian trzy razy w tygodniu. Dodatkowo można załatwić sprawy związane z Witkowem, przyjeżdżając na inne zarządzane przez nas cmentarze.
Jakie plany dotyczące witkowskiego cmentarza snuje parafia i prowadzona przez Pana firma?
Część planów jest już w trakcie realizacji. W toku jest montaż oświetlenia. W najbliższym czasie wybrukowane zostaną również alejki w nowej części cmentarza. Idea jest taka, aby chodniki dawały nie tylko estetykę, ale także funkcjonalność przy przemieszczaniu się pomiędzy grobami. W trakcie realizacji jest również odrestaurowywanie ogrodzenia okalającego cmentarz. Funkcjonuje już monitoring, który okazuje się bardzo pomocny.
Korzystacie z kamer w kontekście kradzieży i zniszczeń?
Dotychczas mieliśmy dwie takie sytuacje. Jedna dotyczyła kradzieży, a druga uszkodzenia nagrobka. Dzięki temu interwencja policji jest o wiele łatwiejsza.
Jak ocenia Pan obecną gospodarkę śmieciową cmentarza, która opiera się na segregacji odpadów?
Podziękowania należą się mieszkańcom, którzy w większości stosują się do naszych próśb i zaleceń. Jeśli śmieci bywają źle posegregowane, to poprawiają to nasi pracownicy. W przyszłym roku chcemy zainicjować program polegający na rozdaniu wiernym dwóch tysięcy wkładów na baterie. Dzięki darmowej akcji zmniejszymy ilość wyrzucanych plastików, a co za tym idzie ograniczymy koszty związane z wywozem. Im większe opłaty w zakresie funkcjonowania cmentarza, tym bardziej odczuwają to tutejsze rodziny. Dlatego mamy nadzieję, że zda to egzamin. Pieniądze na cmentarzu zawsze będą wrażliwym tematem. Robimy bardzo wiele, aby minimalizować koszty.
Szerokim echem w lokalnej społeczności odbiła się też wrześniowa wycinka drzew na części cmentarza, na którym aktualnie się znajdujemy. Jak ocenia Pan tę sytuację?
Wycinka została zakończona i dotyczyła tych drzew, które były albo chore, albo uszkodzone. W sensie technicznym było to konieczne. Uszkodzeniu uległ tylko jeden grób, który nie był opłacony, a co więcej – był przeznaczony do likwidacji. Reszta nagrobków znajdujących się w okolicy wycinki nie została naruszona. Na zdjęciach i filmiku zamieszczonym na Facebooku wyglądało to o wiele gorzej, niż było w rzeczywistości. Zwłaszcza, że wszystko zostało posprzątane w ciągu kilku dni od zakończenia prac. Usługa została wykonana przez firmę zewnętrzną, która bardzo dobrze wywiązała się ze swoich obowiązków. Od czasu do czasu otrzymujemy sygnały od mieszkańców, że dane drzewo zagraża ich rodzinnym nagrobkom. Wycinka jest możliwa tylko i wyłącznie po otrzymaniu stosownych zezwoleń.
Państwa współpraca z witkowską parafią będzie kontynuowana?
W tej chwili realizujemy półroczną umowę. Nic nie wskazuje na to, że nasza współpraca nie zostanie przedłużona. Mam nadzieję na jej kontynuację.
Kurier Witkowski