Minął ponad miesiąc od dramatycznych wydarzeń w Skorzęcinie, gdzie w jednym z gospodarstw spłonęła stodoła. Okazuje się, że ogień pojawił się na skutek podpalenia. W tragicznej historii nie brakuje także ludzi dobrej woli, którzy w tym trudnym dla pogorzelców okresie okazali im pomoc.
Dramat rozegrał się w nocy z 31 marca na 1 kwietnia. Pożar stodoły wybuchł w gospodarstwie państwa Nowaczyk. Sytuacja była na tyle poważna, że zagrożone były przyległe budynki. W akcję zaangażowano 10 zastępów straży pożarnej z Witkowa, Gniezna, Wiekowa, Skorzęcina, Mielżyna, a nawet jednostkę wojskową z Powidza. Walka z ogniem zakończyła się sukcesem. Niestety w pożarze poszkodowani stracili zapasy ziarna zbóż i paszę dla zwierząt. Z apelem o wsparcie dla rodziny ze Skorzęcina wystąpili – burmistrz, radni, sołtysi oraz osoby prywatne. Specjalne podziękowania za okazaną pomoc skierował radny Czesław Nowaczyk – brat poszkodowanego.
– Pożar wybuchł w wyniku podpalenia. Moja rodzina mocno to przeżyła i przeżywa dalej. Może nie z powodu strat materialnych, ponieważ ogień został w porę ugaszony, ale z racji urazu psychicznego, który pozostał. To spotkało moją rodzinę po raz pierwszy i nie daje spokojnie żyć, a nawet spać. To dla mnie straszna tragedia. Dlatego w moim i brata imieniu chciałbym podziękować panu burmistrzowi za bycie na miejscu, zainteresowanie się sprawą i apel o pomoc, który skierował do mieszkańców. Dziękuję wszystkim radnym, a przede wszystkim tym, którzy bezpośrednio zaangażowali się w pomoc. Dziękuję również sołtysom oraz mieszkańcom za wrażliwość, wsparcie, solidarność i pomoc. Było wsparcie materialne i finansowe, ale przede wszystkim dobre słowo. Za to chciałbym wszystkim podziękować (…) – mówił 18 kwietnia na sesji Rady Miejskiej.