Poświęcają swoje zdrowie, często narażając własne życie na rzecz ratowania życia innych. Mowa o strażakach, którzy każdego dnia wchodzą tam, skąd inni uciekają. 4 maja przypadał Międzynarodowy Dzień Strażaka. Była to dobra okazja, aby oddać hołd tym, którzy polegli w akcji i podziękować tym, którzy każdego dnia podejmują działania ratownicze. To również czas na rozmowę o potrzebach, czy problemach, jakie napotykają na swojej drodze pasjonaci pomagania. Między innymi tę kwestię poruszył w wywiadzie prezes OSP Witkowo, dh Grzegorz Barański.
4 maja świętowali strażacy. Czy tegoroczne, skromne obchody napawają większym optymizmem, niż było to przed rokiem?
Na pewno w kwestii pandemii odnosimy się optymistycznie, ogranicza ona wszelkie środowiska, nas też. Liczymy, że nasze zaangażowanie w walkę z pandemią np. poprzez zdobycie indywidualnych środków ochrony. Dzięki hojności sponsora, mogliśmy zakupić profesjonalne maseczki i stroje zabezpieczające przed COVID 19, prowadziliśmy dystrybucję środków dezynfekujących, wyręczaliśmy zespoły ratownictwa medycznego, dowoziliśmy na szczepienia i sami w znacznej liczbie jesteśmy zaszczepieni, organizowaliśmy wsparcie dla pobliskich szpitali, które dzięki hojności witkowian w kilkunastu transportach dostarczyliśmy medykom. Te działania budzą optymizm, że nadchodzi kres pandemii i traci ona swą moc.
Wasze święto jest też okazją do składania Wam podziękowań, za to, że idziecie tam, skąd inni uciekają. Czy daje się odczuć w waszej służbie to wielkie zaufanie od społeczeństwa? Czy czujecie wsparcie ze strony włodarzy?
Społeczne zaufanie odczuwamy na każdym kroku, dowodem niech będzie odpowiedz na nasze apele w wspomnianej akcji wspierania szpitali. Otrzymane życzenia w dniu 4 maja dowodzą, że postrzega się nas jako powszechnie skutecznych, życzliwych, pełnych poświęcenia, zdobywamy w ten sposób autorytet w społeczeństwie lokalnym i wielu innych środowiskach, wymowne są też odpowiedzi od lokalnych przedsiębiorców na nasze podstawowe potrzeby. To zaufanie zobowiązuje i staramy się je rewanżować naszym poświęceniem. Niestety wyrażany altruizm, setki godzin na szkoleniach, zdobyta w ten sposób wiedza nie wystarcza, dzisiejsze zagrożenia są odmienne od tych z przed kilkunastu lat, ich wachlarz ciągle urasta, a do przeciwstawiania się im potrzeba nie tylko umiejętności, ale i sprzętu. W rozmowach z samorządem proponujemy szereg dostępnych sprawdzonych rozwiązań, niestety odczuwamy brak zrozumienia, a wsparcie, które otrzymujemy jest nietrafione i rozmija się z zaplanowanymi celami i osłabia poczucie bezpieczeństwa w środowisku lokalnym. Mimo to ryzykujemy i niesiemy pomoc starym sprzętem, który nie jest bezpieczny, myślę tu o naszym samochodzie ratowniczo- gaśniczym Jelcz. Odnoszę wrażenie, że polityka włodarzy to forma nagany za naszą asertywność wobec władz samorządowych.
Czego należy Wam życzyć? Jakie są Wasze potrzeby?
Pragniemy być zrozumiani i dobrze wyposażeni, by dalej nieść skutecznie pomoc tam, gdzie jest ona potrzebna. Nie dopuszczamy myśli, że kiedyś z powodu braku odpowiedniego sprzętu, nie sprostamy w akcjach ratowniczo- gaśniczych. To są nasze życzenia.
Macie w swoim gronie niedawnego jubilata. Pamiętaliście o byłym prezesie, panu Zygmuncie Schadym, składając mu życzenia. Czego życzył aktualny prezes witkowskiej OSP swojemu poprzednikowi?
Pamięć o jubilatach zwłaszcza seniorach to szacunek, który zachowujemy szczególnie. Druh Zygmunt Schady to zasłużony z ponad siedemdziesięcioletnim stażem witkowski strażak, pamiętający powojenne pożarnictwo. Przekazując mi przed piętnastoma laty swoją dziesięcioletnią prezesurę, dał mi cenną radę, której nauczył go ojciec, powiedział: „niech pan pamięta z kapeluszem w dłoni przejdziesz całe życie, z kapeluszem na nosie niewiele zdziałasz”. Staram się tak żyć i za te słowa jestem jemu bardzo wdzięczny. Druh Zygmunt budował naszą remizę, bronił symboli, które w zeszłych czasach były niepożądane, jak wizerunek, św. Floriana, ryngrafy z hasłem „Bogu na chwałę ludziom na ratunek”, i sztandaru z 1945 roku, który tylko kilku strażaków, w tym on wiedział gdzie jest schowany. Przechodził za taką postawę szykanowania i prześladowania od ludowej władzy.
Co czujecie w trakcie wyjazdu, akcji i po powrocie z niej?
Niepewność, zdarza się że lęk, obawę, poczucie zgranego zespołu, a w czasie powrotu satysfakcję i chęć dalszego pomagania.
Wasza posługa wiąże się często ze sporym obciążeniem psychicznym. Jak radzicie sobie ze stresem?
Traumatyczne chwile z akcji staramy się zostawić w remizie, to nas solidaryzuje. Niekiedy jednak musi upłynąć wiele czasu, by nie myśleć i nie wspominać ciężkich zdarzeń. Zapomnieć się tych wydarzeń nie da. Z czasem wracają, ale już mniej dokuczliwe.
Ilu członków liczy witkowska straż?
Łącznie z Młodzieżową Drużyną Pożarniczą jest nas 86.
Czy jesteście otwarci na nowe twarze?
Tak. obecnie zauważamy chęć wstępowania w nasze szeregi młodych wyszkolonych ludzi, którzy osiedlili się w Witkowie, a wcześniej zdobyli doświadczenie w różnych OSP w kraju. Po pandemii wznowimy działalność szkoleniową MDP, już dziś zachęcamy młodzież do zaangażowania się .