To, co dzieje się na terenie Rodzinnych Ogrodów Działkowych im. Karola w Witkowie przekracza granice przyzwoitości. Zamiast odpoczynku na łonie natury, wiele miejsc przy ulicy Dworcowej wręcz tonie w śmieciach. Z nielegalnym procederem próbuje walczyć zarząd. – Odpady są nam podrzucane niemal pod nos (…) – nie ukrywa obudzenia prezes Aleksander Wielgus.
Śmieciowy problem działkowców pojawia się niemal wyłącznie w okresie letnim, kiedy ogrody przy ulicy Dworcowej oraz w Małachowie tętnią życiem. Porządki w grządkach, codzienne funkcjonowanie, a zwłaszcza spotkania towarzyskie, generują pokaźną ilość śmieci. Użytkownicy ogrodów od kwietnia do połowy września mają do dyspozycji 5 kontenerów (każdy ponad 2 tysiące litrów), które zapełniają się w ciągu maksymalnie 3 dni od ich opróżnienia przez Zakład Gospodarki Komunalnej w Witkowie. Niestety często zdarza się tak, że w przypadku zapełnienia kubłów, śmieci są pozostawiane w nieprzeznaczonych do tego miejscach. Największą bolączką zarządu oraz całej społeczności ROD im. Karola są jednak osoby z zewnątrz, które po zmroku podrzucają hałdy odpadów. Najgorzej sytuacja przedstawia się przy wejściu na działki od strony popularnych „baraków”, gdzie podrzucane są nawet lodówki, meble i inne śmieci wielkogabarytowe. Koszty wywozu, a nawet sam transport spada potem na zarząd ROD im. Karola. Obecnie każdy z działkowców jest zobowiązany uiszczać raz w roku opłatę za śmieci wynoszącą 40 złotych.
– Odpady są nam podrzucane niemal pod nos. Próbujemy z tym walczyć, ale w większości przypadków takiego delikwenta nie da się zidentyfikować. Ostatnio miałem sytuację, gdzie dowiedzieliśmy się, kto podrzucił starą lodówkę na teren ogrodów. Zorganizowaliśmy transport i zawieźliśmy mu ją do domu. Ku naszemu zdziwieniu lodówka wróciła na teren działek po kilku dniach – nie ukrywa obudzenia prezes Aleksander Wielgus.