W dobie epidemii koronawirusa witkowskie sklepy przeżywają prawdziwe oblężenie. Choć władze państwowe oraz producenci żywności zapewniają, że produktów nie zabraknie, niektórych z nich na próżno szukać już na półkach. Obok środków do dezynfekcji, papieru toaletowego, kaszy, cukru, wody oraz masła, prym wiodą przede wszystkim drożdże potrzebne m.in. do wypiekania pieczywa oraz sporządzania substancji wzmacniającej do picia, a nawet odkażania.
– W naszym sklepie nie ma drożdży już od kilku dni. Czekamy na nową dostawę – mówi jedna ze sprzedawczyń na terenie gminy Witkowo.
Dzisiaj wczesnym rankiem w poszukiwaniu drożdży udał się nasz dziennikarz. Po odwiedzeniu 30 punktów, los uśmiechnął się do niego w sąsiedniej gminie Niechanowo. Apel związany z żywnością wystosowała również minister rozwoju.
– Stanowczo dementuję pojawiające się fakenews.y Wszystkie sklepy działają i będą działać normalnie! Nie ma mowy o zamykaniu żadnych placówek handlowych – informowała na swoim Twitterze Jadwiga Emilewicz.