Była noc, nic nie wskazywało dramatu, który rozegrał się chwilę później. W mgnieniu oka Alina i Waldemar Ziołkiewicz stracili część dobytku, na który pracowali od wielu lat. Wszystko przez pożar, który powstał w niewyjaśnionych dotąd okolicznościach.
Dramat rozegrał się 10 czerwca po północy w Chłądowie. Ogień jako pierwszy zauważył Krystian – syn Państwa Ziołkiewicz. Jego uwagę zwrócił niepokojący blask, który nagle rozświetlił część podwórka. Kiedy spojrzał przez okno, zobaczył łunę ognia, wydostającą się z pobliskiej stodoły.
– Wybiegliśmy wraz z mężem i Krystianem. Małżonek otworzył drzwi od stodoły i momentalnie ogień przedostał się na jej dalszą część. Wszystko działo się błyskawicznie – opowiada pani Alina, wskazując na zgliszcza budynku.
W walce z żywiołem uczestniczyli nie tylko domownicy, ale również sąsiedzi, którzy zareagowali niemal natychmiastowo. Do momentu przyjazdu straży, sami przy pomocy wiader z wodą próbowali zahamować rozprzestrzeniający się pożar. Sytuacja była na tyle trudna z uwagi na fakt, iż stodoła była tuż obok budynku gospodarczego, w którym znajdowały się świnie oraz bydło.
– W stodole swoje budy miały psy, które na szczęście udało się uratować. W przeciwnym razie spłonęły by żywcem – dodaje żona pana Waldemara.
W akcji gaśniczej uczestniczyli strażacy z Witkowa, Mielżyna, Skorzęcina, Gniezna oraz Powidza. Mimo sprawnie przeprowadzonych działań, ogień strawił znajdujące się w środku zapasy słomy, siana dla zwierząt oraz drewna na opał.
Według wstępnych ustaleń biegłego prawdopodobną przyczyną tragicznych wydarzeń było celowe podłożenie ognia. Ostateczną odpowiedź na pytanie, czy było to podpalenie, da przygotowywana ekspertyza. Na miejscu działała również witkowska policja. Aktualnie trwa również szacowanie strat – w tym z udziałem ubezpieczyciela.
Dzień po dramacie w okolicy ruszyła akcja pomocowa dla pogorzelców. Do gospodarstwa Aliny i Waldemara zaczęli zjeżdżać się rolnicy z okolicznych wsi, oferując pomoc – w tym w postaci żywności dla zwierząt. W zbiórce funduszy uczestniczy główny organizator w postaci władz Witkowa, a także straż pożarna, czy sołtysi. Pomoc płynie również z kont darczyńców, którzy przelewają datki za pośrednictwem zbiórki na stronie internetowej zrzutka.pl.
– Jesteśmy bardzo wdzięczni wszystkim tym, którzy wyciągnęli do nas pomocną dłoń. Są to nie tylko najbliżsi, znajomi i sąsiedzi, ale także zupełnie obce nam osoby. Bez nich pozbieranie się po tamtej nocy byłoby znacznie trudniejsze – dziękuje na zakończenie pani Alina.
Szczegóły dotyczące pomocy można ustalać bezpośrednio z Państwem Ziołkiewicz pod numerem telefonu 723-502-568.