Andrii Kondratskyi (32 l.) przybył do Polski przed 5 laty, kończąc nie tylko żeglugę po wodach całego świata, ale także pewien etap swojego dotychczasowego życia. Mimo bólu i dramatu, których doświadczył, jego historię przepełnia miłość, wsparcie oraz chęć powrotu do normalności.
Dlaczego akurat Polska? Skąd pomysł na przenosiny z Ukrainy do tej części Europy?
Z wykształcenia jestem marynarzem. Będąc na jednym z rejsów dowiedziałem się, że moja ówczesna żona planuje ułożyć sobie życie z innym mężczyzną. Aby nie wracać na Ukrainę i uniknąć nieprzyjemnych zdarzeń związanych z moim małżeństwem, w kwietniu 2015 roku postanowiłem ochłonąć właśnie w Polsce. Znalazłem pracę, spodobało mi się i postanowiłem zostać. Obecnie jestem po rozwodzie.
Czym się zajmowałeś po przyjeździe do Polski?
Trudniłem się m.in. w recyklingu plastików i obróbce metali. Następnie zatrudniłem się w poznańskiej firmie zajmującej się klimatyzacjami i wentylacjami. Jednym z miejsc, do którego przyjechaliśmy na robotę było Witkowo. To tutaj poznałem moją obecną partnerkę Joannę, z którą mieszkam na osiedlu wojskowym.
Podczas jednego ze zleceń uległeś wypadkowi.
Tak, to było w czerwcu ubiegłego roku na delegacji w Warszawie. Spadłem z drabiny na terenie budowy hotelu. Pręt wbił mi się w okolice pachwiny.
Co było dalej?
Wyciągnąłem go, poszedłem do biura, obmyłem wodą utlenioną i sądziłem, że na tym się skończy. Po tygodniu rana zaczęła robić się czarna. Trafiłem do szpitala, gdzie okazało się, że uszkodziłem tętnicę. Przeszedłem osiem ciężkich operacji. Mimo podjętych przez lekarzy prób, przed jedną z nich usłyszałem, że bardzo prawdopodobne, że będę musiał mieć amputowaną nogę. W przeciwnym razie umrę.
Jak zareagowałeś? Co wtedy pomyślałeś?
Byłem dziwnie spokojny. Liczyło się tylko to, żebym żył. Byłem gotów poświęcić nogę. Pogodzeniem się z losem było moment, kiedy podpisałem zgodę na amputację. Obudziłem się już bez niej. To nie był szok, ale trudno nazwać to normalnością.
Jak wygląda teraz Twoje życie?
Jestem nadal zatrudniony w firmie, w której uległem wypadkowi. Dostałem zapewnienie, że kiedy zakończę leczenie, to mogę wracać. Zajęcie na mnie czeka. Inne niż do tej pory, ale czeka. Jestem im za to wdzięczny. Chodzę po ulicach, spaceruję, robię zakupy, sprzątam. Staram się żyć normalnie.
Wspomniałeś o zakończeniu leczenia. Kiedy to nastąpi?
Według prawa wraz z otrzymaniem protezy, która kosztuje 200 tysięcy złotych. Na razie nie dysponuję taką kwotą. Dopiero po zakończeniu leczenia dostanę odszkodowanie. Takie są przepisy.
Za pośrednictwem strony internetowej pomagam.pl trwa zbiórka na wspomnianą protezę.
Dokładnie. Pragnę podziękować wszystkim tym, którzy zdecydowali i zdecydują się przekazać mi jakąś kwotę. Liczy się każda złotówka, która przybliża mnie do upragnionego celu. Istnieje również możliwość przekazania 1 % przy wypełnianiu zaznania PIT. Bywa, że ludzie zaczepiają mnie w sklepach, proponując przekazanie mi jednego procenta. To budujące.
Po wyjściu ze szpitala i powrocie do Witkowa uczyłeś się życia od nowa?
Idealnie ujęte. Tak właśnie było. Wyzwaniem było ubieranie się, wstanie z łóżka, zrobienie sobie kawy. Po czasie wyszedłem również do ludzi. Dzięki pomocy rodziców kupiłem samochód z automatyczną skrzynią biegów. Jeżdżę, załatwiam wszelkie sprawy w urzędach.
Były trudne momenty?
Wiele, chociażby upadki w sklepach. Mimo to nie poddaję się i walczę. Nawet na moment nie pomyślałem, żeby zamknąć się w domu. Kiedy byłem jeszcze w szpitalu w Gnieźnie, leżałem na sali z chłopakiem, który stracił rękę. Był bardzo załamany. Na własne oczy zobaczyłem to czego muszę uniknąć.
Ogromnym wsparciem jest dla Ciebie Twoja partnerka Joanna. Bez niej nie dałbyś rady?
Nie wyobrażam sobie bez niej życia. Jej pomoc jest bezcenna. Nie da się opisać tego słowami. Nie wierzyłem, że są jeszcze takie osoby. Bardzo jej za to dziękuję.
Czułeś, że możesz być dla niej ciężarem?
To były jedne z pierwszych myśli po amputacji. Rozmawialiśmy i powiedziałem, że może ode mnie odejść, a ja to zrozumiem, nie będę czuł do niej żalu. Pozostała. Myślę, że tworzymy dobrą parę.
Wypadek i dramat z tym związany Cię zmieniły?
Stałem się o wiele spokojniejszy. Doceniam każdy kolejny dzień, patrzę na życie inaczej.
Chciałbyś coś powiedzieć na koniec?
Każdy z nas ma jakieś problemy – mniejsze lub większe. Mimo to walczmy z nimi, nie poddawajmy się. Mamy tylko jedno życie.
Przypominamy, jak pomóc Andrijowi
1. Wypełniając zeznanie PIT, podatnik musi obliczyć podatek należny wobec Urzędu Skarbowego. W rubryce ,,Wniosek o przekazanie 1% podatku należnego na rzecz organizacji pożytku publicznego (OPP)” należy:
– Wpisać numer KRS: 0000270809
– Obliczyć kwotę 1 %
W rubryce ,,Informacje uzupełniające” należy:
– Wpisać nazwisko oraz numer członkowski nadany przed Fundację – Kondratskyi, 14040.
2. Należy dokonać przelewu bankowego (może być przelew internetowy) lub wpłaty na poczcie:
– nazwa odbiorcy: Fundacja Avalon – Bezpośrednia Pomoc Niepełnosprawnym, Michała Kajki 80/82 lok. 1, 04-620 Warszawa
– numery rachunku odbiorcy: 62 1600 12860003 0031 8642 6001, Rachunek prowadzony przez: BGŻ BNP Paribas Bank Polska S.A.
– W tytule wpłaty proszę podać nazwisko i numer członkowski nadany przez Fundację – Kondratskyi, 14040 (ten dopisek jest bardzo ważny).
3. Za pośrednictwem strony internetowej pomagam.pl trwa zbiórka pieniędzy na protezę. Dokładny link to:
https://pomagam.pl/e8def7tw?fbclid=IwAR1sEPYEOLakMc-GcnxahTgoKu9LKd7YyhMLUYF79d0yRwt9xjQQ-dhtaOY