Krystian T. miesiąc temu wyszedł z więzienia, po kilkuletniej odsiadce. Znowu siedzi w areszcie.
31-letni witkowianin ma bogatą kartotekę karną. Kilka lat relacjonowaliśmy jego proces, w którym oskarżony był m.in. o rozbój z użyciem rozbitej butelki oraz grożenie matce i kuratorowi. Został wtedy skazany na 5 lat więzienia. Wyszedł pod koniec sierpnia br. Wrócił do domu w Witkowie, gdzie zamieszkał z matką, siostrą i siostrzeńcem. Jak wynika z ustaleń śledczych, z chwilą jego powrotu z więzienia, życie domowników zamieniło się w piekło. Co prawda ze zgromadzonego materiału dowodowego nie wynika, by stosował wobec nich przemoc fizyczną, ale na porządku dziennym były groźby i znęcanie się psychiczne. Pod koniec września jego bliscy nie wytrzymali i poszli po pomoc do organów ścigania. Prokurator ani chwili nie zastanawiał się nad wydaniem nakazu zatrzymania agresywnego 31-latka. Przedstawił mu zarzut psychicznego znęcania się nad rodziną, po czym skierował do sądu wniosek o jego tymczasowe aresztowanie.
– Kaliber zarzucanego przestępstwa może nie jest wielki, ale podejrzany dopuścił się tych czynów w warunkach recydywy, bezpośrednio po wyjściu z zakładu karnego, co świadczy o tym, że o żadnym procesie resocjalizacji w jego przypadku nie może być mowy. Istniała realna obawa, że dopuści się przestępstw, których popełnieniem groził domownikom – prokurator tłumaczy decyzję o skierowaniu wniosku o tymczasowe aresztowanie.
29 września słupecki sąd się do niego przychylił. Tego samego dnia witkowianin został przetransportowany do aresztu. Trafił tam na trzy miesiące, ale niewykluczone, że okres ten zostanie wydłużony. Krystian T. do niczego się nie przyznaje i zapewnia, że nigdy nie podniósłby ręki na matkę. Twierdzi też, rodzina zeznaje przeciwko niemu ze względu na trwający spór majątkowy.
Dosyć że znecal się nad rodzina, to jeszcze się przystawia do zajętych dziewczyn mimo ich sprzeciwu. Do tego dochodzą groźby typu „ja cie zabije szm**o