Strzały oddane 1 października 1943 r. na rogu warszawskich ulic Koszykowej i 6 Sierpnia zaalarmowały załogę stacjonującego nieopodal oddziału niemieckiej policji i Gestapo. Oddane z brytyjskiego pistoletu maszynowego sten trafiły Ernsta Weffelsa – kata i oprawcę z więzienia na Pawiaku. Osobą odpowiedzialną za przeprowadzenie egzekucji był kapitan – witkowianin Adam Borys ps. Pług.
Weffels był fanatycznym nazistą wierzącym w Hitlera i zwycięstwo III Rzeszy. W wojnie uczestniczył od jej samego początku i to w mundurze najbardziej zbrodniczej formacji, jaką było SS. Po zajęciu Warszawy skierowany został do grupy oficerów śledczych na warszawskim Pawiaku.
Wybudowane jeszcze w XIX wieku przez rosyjskiego zaborcę więzienie Pawiak okryło się ponurą sławą. Trafiali tam polscy działacze patriotyczni m.in. po klęsce Powstania Styczniowego. Po odzyskaniu niepodległości przez Polskę osadzano w nim pospolitych kryminalistów. Kapitulacja Warszawy w 1939 r. sprawiła, że kontrolę nad więzieniem przejęli Niemcy. Umieszczali w nim Polaków zagrażających nowym władzom, a w późniejszym okresie także kryminalistów. Trafiali tu mężczyźni i kobiety. Te ostatnie lokowano w żeńskiej części więzienia. To do tej niej skierowany został Weffels i to tam ujawniło się jego sadystyczne podejście do więźniarek.
Sytuacja więźniów była znana okupowanej stolicy. Część personelu Pawiaka stanowili Polacy związani z Armią Krajową. Niemcy przypuszczali, że mimo ich zakazów następuje wymiana grypsów pomiędzy więźniami, a osobami poza murami więzienia. Gestapo zdecydowało się, więc stworzyć wśród osadzonych siatkę agenturalną, która donosiłaby władzom. Jedna z więźniarek doniosła Weffelsowi, iż polski personel zaangażowany jest w pomoc osadzonym członkom ruchu oporu. Ten zareagował nerwowo wprowadzając kontrolę pracowników więzienia. Nie wiedział, że jeden z oficerów, któremu to zlecił współpracował z AK i przekazał tę informację ruchowi oporu. Państwo podziemne nie miało wątpliwości, że akcja Weffelsa może doprowadzić do rozbicia polskiej siatki wywiadowczej na Pawiaku. Komenda Główna AK zdecydowała o wykonaniu wyroku śmierci na oprawcy.
Osobą odpowiedzialną za przeprowadzenie egzekucji był kapitan Adam Borys ps. Pług – witkowianin, oficer AK, uczestnik Kampanii Wrześniowej 1939, walk we Francji. Po jej klęsce przedostał się do Anglii, gdzie przeszedł specjalny kurs dywersji i jako cichociemny zrzucony został nad Polską. Przydzielony do Kierownictwa dywersji AK otrzymał rozkaz utworzenia specjalnego oddziału zbrojnego do walki z Gestapo. Swój chrzest bojowy oddział AGAT przeszedł 7 września 1943 r. zabijając Franza Burckla.
Przed likwidacją Weffelsa Pług zlecił swojemu podwładnemu Aleksandrowi Kunickiemu ps. „Rayski” zebranie informacji na temat Niemca. Do pomocy otrzymał koleżankę Ewę Płoską ps. „Ewa”. Oboje obserwowali esesmana i ustalili miejsce jego zamieszkania. Poznali jego przyzwyczajenia m.in. to, że w każdy wolny dzień wychodzi na spacer. Okazja wydawała się idealna, aby przeprowadzić zamach. Dowódcą grupy egzekucyjnej został Kazimierz Kardaś ps.”Orkan”. Miejsce egzekucji zatwierdził Pług, który udzielił uczestnikom akcji ostatnich wskazówek i wydał rozkaz przeprowadzenia akcji.
Pierwszego października 1943 r. o godzinie 12.05 wyrok na znienawidzonym esesmanie został wykonany.
Autor: MZ
Więzienie nie nazywało się „Pawiak”, to była zwyczajowa nazwa pochodząca od nazwy ulicy przy której mieściło się więzienie i wejście do niego (ul. Pawia). Ponadto grypsy można wymieniać tylko między osadzonymi a osobami poza więzieniem, wynika to z definicji słowa więc pisze Pan „masło maślane”. Poza tym nie otrzymał rozkazu o utworzeniu specjalnego oddziału zbrojnego, tylko dywersyjnego (autor musi sobie sprawdzić co to słowo oznacza), a w wyniku reorganizacji Szarych Szeregów, zadania które do tej pory wykonywały Grupy Szturmowe Szarych Szeregów, zostały przeniesione na grupę AGAT, ponieważ wykonywanie wyroków śmierci na hitlerowcach musiało być kontrolowane przez członków AK a nie ZHP jakim były Szare Szeregi. W dodatku „Pług” po wojnie wyszedł z mordowni na Rakowieckiej a większość kolegów niestety nie przeżyła spotkania w tym samym miejscu, po śmierci Stalina z powodzeniem piął się po szczeblach kariery i lekką ręką zrobił doktorat na SGGW(co dla AKowców było praktycznie nieosiągalne), a także został dyrektorem Instytutu Przemysłu Mięsnego i wyjeżdżał do USA- mało kogo tak komuniści nagradzali, a już szczególnie nie robili tego wobec żołnierzy AK… Każdy kryształ z czasem nabywa rysy.
Cóż, w łamaniu ludzi NKWD i UB było dużo sprawniejsze, wsystko możliwe. Ale:
1 – Waffels dosta za swoje,
2 – ad mortuis nihil, nisi bene.