Usytuowana w pięknej okolicy przyciągającej urokliwymi widokami. Niestety nie w takim stanie technicznym jakby życzył sobie tego tamtejszy radny. Mowa o drodze gminnej, która w ostatnich miesiącach stała się oczkiem w głowie bliskiego współpracownika burmistrza. Różnica zdań w tym temacie wydaje się być przykładem na ochłodzenie stosunków z lokalnych samorządem.
Starania radnego Grzegorza Kaźmierczaka dotyczą blisko dwukilometrowego odcinka drogi gminnej na trasie Gaj – Gaj Żeleźnica, będącego częścią tzw. traktu prowadzącego do Lubochni. Pierwszy wniosek w tej sprawie złożył na jednej ze styczniowych komisji.
– Droga została przyorana przez użytkownika przyległego gruntu. Zaproponowałem, aby wytyczyć jej szerokości. Momentami jest tu tak wąsko, że samochody muszą stanąć, aby się minąć. Najgorzej wygląda to zimą, kiedy pobocza zasypie śnieg. Wtedy nie wiadomo, gdzie kończy się droga. W najbliższym czasie nawierzchnia ma być wyrównana, ale to nie rozwiąże problemu – apeluje radny z Gaju.
W odpowiedzi usłyszał, że samorząd popiera wytyczenie szerokości wspomnianej drogi, ale z pieniędzy funduszu sołeckiego, który w przypadku Sołectwa Gaj wynosi ponad 10 tysięcy złotych. Główny zainteresowany kategorycznie nie zgodził się na takie rozwiązanie.
– Moim zdaniem to umywanie rąk. Nie może być tak, że będziemy poprawiać gminną drogę z pieniędzy sołectwa. To, że tym tematem nie zajmuje się nasz sołtys, to nie znaczy, że ja też pozostawię tę sprawę. Inspekcja z Urzędu Gminy i Miasta w Witkowie stwierdziła, że nic się tu nie stało. Przecież zaorania widać gołym okiem – dodaje Grzegorz Kaźmierczak.
Szanse na zmianę decyzji władz Witkowa są znikome. Wszystko przez brak funduszy na ten cel.
– Takich dróg jak ta, o której mówimy jest wiele. Jeśli zrealizujemy wniosek radnego Kaźmierczaka, to po nim przyjdą następne osoby z podobnymi prośbami. Koszt jednego kamienia przy wytyczaniu szerokości drogi to 500 złotych. Im bardziej kręta, tym trzeba będzie użyć więcej kamieni. W budżecie na ten rok nie mamy na to pieniędzy – nie pozostawia wątpliwości burmistrz Marian Gadziński.
Radny Kaźmierczak do tej pory kojarzony z najbliższym otoczeniem śp. Krzysztofa Szkudlarka, a teraz aktualnego włodarza, wydaje się oddalać od potocznie nazywanego prezydium. W kuluarach nie brakuje głosów, że w nadchodzących wyborach samorządowych na liście komitetu „Samorządna Gmina Witkowo” może zabraknąć dla niego miejsca. Mówi się o zastąpieniu go znacznie młodszym przedstawicielem tamtejszego okręgu wyborczego.