Poważne konsekwencje finansowe poniesie mężczyzna, który 1 czerwca wieczorem zadzwonił na numer alarmowy z informacją, że podłożył ładunek wybuchowy w kościele w Giewartowie (powiat słupecki) i zagroził, że go zdetonuje. Do kościoła chwilę później przyjechali policjanci, m.in. specjalista rozpoznania minersko-pirotechnicznego. Po przeszukaniu terenu okazało się, że żadnej bomby nie ma. Szybko udało się namierzyć autora fałszywego alarmu. Okazał się nim 59-latek z gminy Witkowo, który w momencie zatrzymania był pijany.
Za fałszywy alarm bombowy grozi od 6 miesięcy do 8 lat więzienia. W przypadku skazania za to przestępstwo sąd obligatoryjnie musi orzec świadczenie pieniężne i nawiązkę, w łącznej kwocie co najmniej 20 tys. zł.
Więcej na ten temat w aktualnym numerze Kuriera.