77 lat temu, wybuchło Powstanie Warszawskie. O godz. 17.00 (godzina „W”) w hołdzie Powstańcom zawyją syreny alarmowe. Minutą ciszy uczcimy pamięć bohaterskich żołnierzy Polskiego Państwa Podziemnego oraz mieszkańców stolicy, poległych i zamordowanych w czasie Powstania Warszawskiego. Wśród poległych żołnierzy znaleźli się także witkowianie, bracia Zbigniew (22 lata) i Alfred (16 lat) Łukowscy, których wspominamy w poniższym artykule. Ukazał się on kilka lat temu w Kurierze Witkowskim.
Lipiec 1944 roku. Okupowana Warszawa. Pogoda wspaniała. Niewtajemniczeni mieszkańcy stolicy nie przeczuwają niczego, a na pewno nie tego, że wkrótce miasto stanie się miejscem zaciekłych walk powstańczych. 1 sierpnia 1944 roku wybucha skierowane przeciwko niemieckiemu okupantowi powstanie.
W szeregach liczącej ponad dwadzieścia pięć tysięcy żołnierzy warszawskiej Armii Krajowej znaleźli się także witkowianie – Adam Borys pseud. Pług i bracia Łukowscy – Zbigniew pseud. Blondyn oraz Alfred pseud. Tygrys I.
Zbigniew Łukowski urodził się 15.05.1922r. w Witkowie, a jego brat Alfred 10.02.1928 r. Rodzicami byli Jan Łukowski i Marta z domu Perlicka. Ojciec prowadził restaurację Pod Trzema Gwiazdami (dzisiejszy Smakosz), a matka w tym samym budynku prowadziła sklepik z wyrobami tytoniowymi. Jan Łukowski był zasłużonym powstańcem wielkopolskim i działaczem społecznym. Na skutek choroby zmarł w 1933 roku. Matka, wspomagana przez synów prowadziła do wybuchu wojny dobrze prosperujący interes. Niestety jej wybuch i nadciągające wojska niemieckie zmusiły ją do ucieczki z Witkowa do krewnych w Warszawie. Jak opisuje Marta Łukowska w swoich wspomnieniach synowie musieli tam podjąć pracę fizyczną, aby utrzymać rodzinę. W stolicy zamieszkali na ulicy Sienkiewicza 2/15. Z tego domu chłopcy poszli do powstania.
W Kwestionariuszu osobowym Marty Łukowskiej złożonym do b. Związku Bojowników o Wolność i Demokrację znajduje się poświadczenie wysiedleńca Graczyka Walentego zamieszkałego po wojnie w Gnieźnie, a w Warszawie znajomego Łukowskich. Czytamy w nim, że „starszy syn Zbigniew należał już od roku 1941 do tajnej organizacji AK i był czynny w tej organizacji. Drugi syn Alfred wstąpił w roku 1942 do tej organizacji AK, którego dnia tego zapodać nie mogę. Gdy wybuchło powstanie 1944 r. w Warszawie to wiem, że Zbigniew był porucznikiem, a Alfred kapralem tej organizacji, obaj byli bardzo dzielnymi i cieszyli się z osiągniętych sukcesów w walce. Alfred padł dnia 28.08.1944 r. w kontrataku na gmach poczty na Głównym Dworcu w Warszawie, Zbigniew został ciężko ranny po walkach na Mazowieckiej przez rozpryskujący się pocisk otrzymując kilkanaście ciężkich ran i dnia 15.09.1944 r. zmarł w szpitalu polowym. Pani Łukowska była nadal w Warszawie tak samo jak ja, aż do czasu wysiedlenia i opróżnienia Warszawy”.
Według strony internetowej https://www.1944.pl/powstancze-biogramy:
– plutonowy podchorąży Zbigniew Łukowski pseud. Blondyn wchodził w skład I Obwodu „ Radwan” ( Śródmieście) zgrupowanie „ Chrobry II” – I batalion „ Lecha Żelaznego” 1 kompania „Warszawianka”. Został ranny we wrześniu 1944r. w głowę i lewe ramię. Umieszczony został w szpitalu przy Chmielnej, a następnie na Mokotowskiej, gdzie zmarł 03.10.1944 r. Pochowany został we wspólnej mogile na ulicy Mokotowskiej. Szczątki sprowadzone zostały po wojnie na cmentarz parafialny w Witkowie.
– kapral podchorąży Alfred Łukowski pseud. Tygrys I przydzielony został do I Obwodu „ Radwan” ( Śródmieście) zgrupowanie „ Chrobry II” – I batalion „ Lecha Żelaznego” 1 kompania, III pluton. Poległ w czasie walk o Dworzec Główny i w jego okolicy został pochowany.
Według cytowanej strony internetowej pochowany został po wojnie na cmentarzu parafialnym w Witkowie, choć niektóre relacje wskazują na to, że jest tu pochowany jedynie symbolicznie.
Marta Łukowska powróciła do Witkowa po długiej tułaczce. Przypomina mi się rozmowa przeprowadzona lat temu kilka z najstarszą obecnie witkowianką – Aleksandrą Wesołowską. Wspominała Martę Łukowską, zasmuconą, załamaną utratą kochanych synów. Ponoć każdemu napotkanemu na ulicach naszego miasta rozmówcy miała o nich opowiadać z wielką matczyną miłością.


