Od kwietnia tego roku na witkowskiej scenie muzycznej działa Orkiestra Dęta Ośrodka Kultury Sportu i Rekreacji, której powstanie z grupą witkowian zainicjował Jan Wawrzyniak. Popis swoich umiejętności nowa formacja pokazała najpierw na Dniach Witkowa, a ostatnio na uroczystościach z okazji Święta Niepodległości. Z dyrygentem Klaudiuszem Gładychem, a jednocześnie jednym z ojców sukcesu rozmawiał nasz dziennikarz.
Jak to się stało, że muzyk tak wysokiej klasy, jak Pan zawitał do nowo utworzonej Orkiestry Dętej Ośrodka Kultury Sportu i Rekreacji w Witkowie?
Niespodziewanie zadzwonił do mnie Jan Wawrzyniak i poprosił o pomoc w utworzeniu orkiestry. Dowiedział się o mojej osobie od swojego syna, który również służy w wojsku. Zgodziłem się podjąć wyzwanie, które trwa do dziś.
Pierwsze spotkanie organizacyjne odbyło się w marcu. Od tego czasu Wasz skład nieco się zmieniał. Jak wyglądały początki?
Jak to bywa z początkami, było dość trudno. Część chętnych wycofała się z przyczyn osobistych, więc musieliśmy dostosowywać się do sytuacji, która była dynamiczna. Ostatecznie został trzon grupy, do której dołączyły nowe osoby.
Orkiestrę wspieraną przez władze Witkowa oraz OKSiR tworzą przede wszystkim tutejsi mieszkańcy. Na informację o zawiązywaniu się nowej formacji muzycznej, chętni witkowianie odkurzyli swoje instrumenty i pasję, aby ponownie pojawić się na scenie. Jak jako specjalista ocenia Pan ich umiejętności?
Orkiestrę tworzą ludzie, którzy mieli już kontakt z instrumentami. Gry na nich się nie zapominam. Może traci się nieco kondycję i wprawę, którą odzyskaliśmy na próbach. Współpraca z nimi układa się bardzo dobrze. Rzeczywiście nie są to zawodowcy, ale wykazują duże chęci, z którymi w parze idą umiejętności. Jestem bardzo mile zaskoczony. Cały czas zapraszamy kolejnych chętnych do dołączenia do naszej orkiestry.
Do tej pory witkowskie inicjatywy musiały posiłkować się tego typu orkiestrami m.in. ze Słupcy czy Strzałkowa.
Patrząc na pozyskiwanie nowych muzyków, pewnym utrudnieniem jest właśnie fakt, że w okolicy funkcjonują już orkiestry. Absolutnie nie chcemy nikogo podbierać. Zachęcamy do spotkania się z naszymi muzykami i zapoznania z naszą działalnością.
Na co dzień współpracuje Pan z zawodowcami. Mimo to nie boi się Pan pracy z pasjonatami i muzykami amatorami.
Cała trudność polega na tym, aby umiejętnie dobrać repertuar. Nie jesteśmy w stanie wykonać wszystkich utworów, które grają orkiestry zawodowe. Wymaga to większego grona osób, ponieważ są to dzieła o bardzo rozbudowanej instrumentacji. Dlatego, decydując się na dany repertuar, bierzemy pod uwagę liczbę osób, którymi dysponujemy. Możemy liczyć również na wsparcie muzyków z Orkiestry Powiatu Gnieźnieńskiego. Uważam, że orkiestra dęta powinna być bardzo uniwersalna. Powinna potrafić obsłużyć zarówno uroczystości patriotyczne, jak i grać program koncertowy. Staramy się, aby mieszkańcy widzieli, że gramy, a nie tylko istniejemy.
Dyrygent jest nieodzownym fundamentem każdej orkiestry. Dla laików – osób, które się na tym nie znają, Pana ruchy na scenie mogą wydawać się kompletnie niezrozumiałe.
Dyrygent musi nauczyć muzyków przede wszystkim uważnych wejść i reakcji na jego ruch. Ja jako dyrygent muszę wiedzieć o utworze wszystko. Chcąc wymagać od zespołu, muszę najpierw wymagać od siebie. Interpretacja danego utworu zależy od wizji dyrygenta.
Nie jestem z okolic Witkowa ,ale uważam ,że każda inicjatywa jest bardzo potrzebna dla zintegrowania młodzieży istarszych . A w przyszłości żýczę Orkiestrze i władzom Waszego Powiatu samych sukcesów , oraz umożliwienia dla najmłodszych i nie tylko spełnienia marzeń!