Jeszcze 3 lata temu był kandydatem na radnego Rady Miejskiej. Wstępując w jej szeregi zanotował błyskawiczny awans w samorządowej hierarchii. Kiedy z funkcji zastępcy burmistrza zrezygnował Łukasz Scheffs, w wielu spekulacjach to właśnie Marek Wiatrowski wydawał się najpoważniejszym kandydatem. Na początku lipca został prawą ręką burmistrza, dokonując tym samym rewolucji w dotychczasowym życiu zawodowym.
Gdyby można było obstawić na Pana kandydaturę na zastępcę burmistrza w zakładach bukmacherskich, to witkowianie nie zarobiliby dużych pieniędzy ze względu na to, że niemal od początku zdaniem opinii publicznej był Pan pewniakiem na to stanowisko. Jak przez ten czas odnosił się Pan do tych spekulacji?
Bardzo ostrożnie odnosiłem się do wszelkich spekulacji na ten temat. Stanowisko zastępcy obsadzane jest przez Burmistrza „Zarządzeniem o powołaniu…”, także jest to jego autonomiczna i niezależna decyzja. Z burmistrzem Marianem Gadzińskim zawsze miałem dobry kontakt – ale mimo wszystko „kandydatów było wielu…”.
Kiedy pierwszy raz doszło do rozmowy między Marianem Gadzińskim a Panem, podczas której usłyszał Pan propozycję pracy u boku burmistrza?
Najpierw były to niezobowiązujące rozmowy o mojej ewentualnej dyspozycyjności. Oficjalna propozycja pojawiła się znacznie później, podczas spotkania „w cztery oczy”.
Jak Pan wówczas zareagował?
Uważam, że wiele sytuacji w naszym życiu odbieramy zupełnie inaczej w momencie, gdy są tylko możliwymi do zrealizowania scenariuszami. Powiem szczerze, że wizja już realnego objęcia tego stanowiska była dla mnie jednak sporym zaskoczeniem i jednocześnie bardzo dużym wyróżnieniem.
Oczekiwanie na Pana prezentację w roli zastępcy trwało kilka dobrych miesięcy. Wiązało się to z faktem, iż musiał Pan przemyśleć za i przeciw, czy od początku był pan zainteresowany funkcją zastępcy burmistrza?
Myślę, że podjęcie takiej decyzji to duża odpowiedzialność. Ta dość długa analiza wszystkich za i przeciw, była zatem istotna i konieczna dla każdej ze stron.
Radnym był Pan zaledwie od 2016 roku. Mówię zaledwie, bo to dość krótki staż, patrząc na kilku innych dużo bardziej doświadczonych samorządowców. Obserwatorzy lokalnej polityki mogli zauważyć, ze dość szybko nawiązał Pan wspólny język z burmistrzem, a także jego ówczesnym zastępcą – Łukaszem Scheffsem. Co więcej, szybko Pana głos stał się ważny w rozmowach dotyczących kluczowych decyzji czy strategii rozwoju gminy. W czym tkwi Pana klucz do sukcesu?
To co zawarł Pan w tym pytaniu jest chyba najlepszą odpowiedzią – szybko nawiązuję kontakt z ludźmi, bez względu na ich pochodzenie, wykształcenie, czy wiek. Ja po prostu lubię ludzi. Moja obecność w witkowskim samorządzie – to tylko i wyłącznie efekt napotkania na mojej drodze przyjaznych ludzi, którzy pokazali, a potem pomogli poznać i cały czas pomagają zrozumieć ten niełatwy obszar naszej codzienności. Ideą pracy samorządowej jest działanie wspólne w szeroko rozumianej społeczności – i właśnie to chyba jest kluczem do realizacji każdego udanego projektu na tym polu.
Spodziewał się Pan kiedykolwiek, że zajmie tak ważne stanowisko w strukturach lokalnego samorządu?
Trudne pytanie. Każdy w jakiś sposób organizuje, planuje i w końcu zmienia swoje życie. Odpowiem tak: 3 lata temu nie myślałem o takim ukierunkowaniu mojego życia. Jednak rola radnego, a co za tym idzie dość bliski kontakt z Urzędem – zmienił moje nastawienie.
Do tej pory prowadził Pan własną działalność. Często na ulicach Witkowa można było Pana zobaczyć za kierownicą samochodu dostawczego. Żadnej pracy się Pan nie boi – zwłaszcza fizycznej. Teraz przesiada się Pan do wygodnego fotela we własnym gabinecie. Trudno będzie przyzwyczaić się do zupełnie innego trybu pracy? Można nawet rzec, że strój roboczy został zastąpiony przez garnitur.
To prawda. Moje życie zawodowe było dość zróżnicowane. Każde stanowisko dawało mi możliwość poszerzania zakresu umiejętności. Zdobywałem doświadczenie i czerpałem satysfakcję z pracy. Oczywiście praca z-cy to dla mnie nowe doświadczenie i kolejna dawka nauki – ale umówiliśmy się z Panem burmistrzem i pracownikami Urzędu na krótki okres karencji – w trakcie którego mogę liczyć na pomoc całego zespołu. Będzie to czas poznawania pracy Urzędu od tzw. kuchni.
A może po pracy w Urzędzie mieszkańcy będą nadal mogli widzieć Pana za kółkiem wspomnianego samochodu?
Osoby, które mnie znają – wiedzą, że uwielbiam motoryzację w każdej postaci. Ale wyczuwając sens tego pytania odpowiem Panu poważnie. Rozważając przyjęcie funkcji z-cy burmistrza GiM Witkowo – wiedziałem, że będę musiał zmienić swoje życie, zarówno prywatne jak i zawodowe. Zgodę na przeobrażenie życia prywatnego – otrzymałem od najbliższych. Natomiast o sprawach zawodowych zadecydowałem sam. Obserwując pracę Pana burmistrza, oraz mojego poprzednika – wiedziałem, że nie da się „mieć ciastko i zjeść ciastko”. Zdawałem sobie sprawę, że przyjęcie propozycji będzie oznaczało rezygnację ze wszystkich dotychczasowych moich zajęć zawodowych. Tak też się stało – moim jedynym zajęciem jest obecnie funkcja zastępcy.
Pozostaje jeszcze ścigacz. Na tę formę relaksu musi wystarczyć czasu.
Zgadza się – jeżdżę motocyklami i jest to moja największa pasja od … kiedy pamiętam. Obecnie posiadam Hondę CBF1000 – czyli wygodny motocykl do tzw. „szybkiej turystyki”. Ale myślę, że rasowy ścigacz też być może znowu się pojawi.
Pana nowa funkcja wiąże się z rezygnacją z mandatu radnego okręgu numer 3. Dla tamtejszych wyborców oznacza to przedterminowe wybory. Wraz z Komitetem Samorządna Gmina Witkowo macie już swoją kandydaturę lub kandydatury na radnego? Rozmowy trwają?
Zgadza się, przyjęcie funkcji zastępcy pozbawiło mnie mandatu, którego musiałem się oficjalnie zrzec. Była to dla mnie naprawdę trudna decyzja – ponieważ ilość głosów jaką uzyskałem w ostatnich wyborach dawała mi bardzo silny mandat, a rola reprezentowania moich współmieszkańców zawsze była dla mnie zaszczytem. Czas na przedwyborcze rozmowy przyjdzie po ogłoszeniu wyborów przez Komisarza Wyborczego.
W jakim miesiącu można spodziewać się wyborów?
Według prawa Komisarz Wyborczy w Koninie – w ciągu 3 miesięcy ma obowiązek zarządzić przeprowadzenie wyborów uzupełniających w okręgu wyborczym nr 3 naszej Gminy.
Powróćmy do Pana. Zamierza Pan systematycznie wprowadzać swoje pomysły związane z samorządem Witkowa i lokalną społecznością?
Bycie zastępcą to dla mnie przede wszystkim bycie pełnym wsparciem dla burmistrza. Takim ludzkim fizycznym wsparciem w codziennych obowiązkach i partnerstwie widocznym w trakcie omawiania spraw ważnych dla mieszkańców. Nigdy nie ukrywałem, że sposób sprawowania urzędu przez Mariana Gadzińskiego jest przeze mnie w pełni akceptowany i popierany. Jednak znam też Pana burmistrza jako osobę, która doskonale umie słuchać – dlatego wiem, że podszepty zza pleców od młodszego kolegi nie zostaną zignorowane.
Sądzi Pan, że Pana atutem będzie znajomość specyfiki Witkowa i jego mieszkańców? W końcu na takiej osobie zależało burmistrzowi.
Myślę, że znajomość geografii i specyfiki naszej Gminy, oraz bezpośredni kontakt z mieszkańcami to bezdyskusyjny atut. Poza tym lubię poznawać opinię innych ludzi, odmienne zdanie, a nawet słuchać konstruktywnej krytyki. Z takich rozmów można wyciągać naprawdę mądre wnioski.
Były zastępca burmistrza – Łukasz Scheffs, mówił, że musiał gryźć się w język, słysząc niektóre pytania i uwagi radnych. Pan dopiero co odszedł z tego grona, więc może samookaleczenie nie będzie konieczne?
To też chyba będzie moim atutem – wiem jakie są obecne „marzenia samorządowe” poszczególnych radnych. Wiem też jaki mają styl pracy, jakie sprawy są dla nich szczególnie ważne. Myślę, że ta wiedza pozwoli nam jeszcze sprawniej pracować. Oczywiście pamiętam różnicę zdań, spory i często aż nadto gorącą atmosferę naszych dyskusji w Radzie. Ale to tylko utwierdza mnie w przekonaniu, że cała 15-ka zawsze chciała i chce dobrze dla naszej Małej Ojczyzny.
Czego panu życzyć?
Przede wszystkim jak największej liczby szczerych i przyjaznych ludzi wokół siebie. Bo z doświadczenia wiem, że w dobrym zespole można zdziałać naprawdę wiele.