Witkowo straciło kolejnego pasjonata. W wieku 72 lat zmarł Ryszard Stefański.
Witkowianin zasłynął z przepłynięcia Warty w 2013 roku. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że dokonał tego wybudowanym przez siebie pływającym domem. Wcześniej odbył kilka podobnych rejsów, ale płynąc normalnymi łodziami, mając uprawnienia sternika morskiego.
– Już od najmłodszych lat interesowałem się żeglugą. Jeśli chodzi o rejsy morskie, to przepłynąłem łącznie trzy tysiące godzin. Moja przygoda z żeglowaniem od zawsze była związana z ziemią słupecką, gdzie mam znajomych o podobnej pasji – mówił wówczas Ryszard Stefański.
Uczynił to mimo problemów zdrowotnych, z którymi musiał mierzyć się przez ostatnie lata. W momencie rejsu wydolność jego serca wynosiła zaledwie około 30 procent.
– Wychodzę z założenia, że przez cały dzień można siedzieć w fotelu i też umrzeć. Nie bałem się. Mam dobre baterie, więc co mogło się stać? – śmiał się.
Mimo to zaryzykował i udało się. Nie byłoby to możliwe, gdyby nie wsparcie najbliższych na czele z żoną Danutą. W jednej z najważniejszych podróży życia przepłynął około 100 km. Zmarł 27 kwietnia.