W przededniu wigilii Bożego Narodzenia zmarł nagle 60-letni witkowianin Stanisław Topolski, brat znanego piłkarza i trenera Adama Topolskiego.
Gdy w gablocie powieszono nekrolog informujący o śmierci Stanisława Topolskiego, wielu mieszkańców zastanawiało się o kogo chodzi, nie ze względu, że była to osoba nieznana, lecz na fakt używania przez mężczyznę imienia Piotr. O tym wiedziało niewielu.
– Kiedy mama nadała naszemu najmłodszemu bratu imię Stanisław, nie przypadło nam ono zbytnio do gustu. My chcieliśmy mieć Piotrusia i tak go nazywaliśmy. Imię to przyległo do niego na całe życie – wspomina brat Wojciech Topolski.
Stanisław Topolski do urodzenia mieszkał w Witkowie. Tu uczęszczał do Szkoły Podstawowej Nr 1, a następie do gnieźnieńskiej zawodówki. Niektórzy pamiętają go zapewne z pracy w witkowskiej mleczarni. Witkowianin dość wcześnie zakończył pracę zawodową ze względu na chorobę płuc. Będąc na rencie miał, więc czas na angażowanie się w kilka społecznych inicjatyw. Najwięcej energii poświęcał klubowi piłkarskiemu Vitcovia Witkowo. To była jego miłość. Był przez lata najwierniejszym kibicem niebiesko-białych. Kiedy było trzeba wcielał się w rolę sędziego liniowego podczas gier młodzieżowców. Innym razem pełnił funkcję ochroniarza. Więcej od 5 stycznia w Kurierze.