Magda i Mikołaj Kowalscy z niecierpliwością wyczekiwali przyjścia na świat swojej córeczki. Nic nie wskazywało dramatu, który przyszło im przeżyć po narodzinach. – Lekarz zapytał nas czy zgadzamy się, aby ochrzcić Zuzię. Przygotowywano nas na najgorsze – mówi witkowianka.
Zuzia urodziła się w 36 tygodniu ciąży. Dla szczęśliwych rodziców było to drugie dziecko. Jako pierwszy na świat przyszedł aktualnie 4-letni Maciej. Poród Zuzi przebiegał bez komplikacji. Chwilę po urodzeniu Magda mogła dać swojej córce pierwszego buziaka w życiu. Wtedy jeszcze oddychała…
– Dostałam Zuzię tylko raz od razu po urodzeniu. Do szpitala przyjechał mój mąż Mikołaj i chciał zobaczyć naszą córeczkę. Wszystko to trwało dłużej niż powinno. Poszedł sprawdzić, co się dzieje. Okazało się, że Zuzia jest już zaintubowana i ma kłopoty z oddychaniem. Lekarz zapytał nas czy zgadzamy się, aby ochrzcić Zuzię. Przygotowywano nas na najgorsze – opowiada Magda.
Stan dziewczynki był tak ciężki, że słupeccy lekarze zadecydowali o przewiezieniu jej do szpitala w Ostrowie Wielkopolskim na Odział Noworodkowy im. Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. U maleńkiej Zuzi stwierdzono wrodzone zapalenie płuc, niewydolność oddechową, odmę opłucną oraz zaburzenia adaptacyjne układu krążenia.
– Nie było wiadomo czy przeżyje. Wierzyliśmy i walczyliśmy. Udało się. Wszystko dzięki wzorowej pracy lekarzy i sprzętowi zakupionemu przez Wielką Orkiestrę Świątecznej Pomocy. Nawet karetka, którą przewożono Zuzię ze Słupcy do Ostrowa Wielkopolskiego miała charakterystyczne serce WOŚP – podkreśla witkowianka.
Leczenie przynosiło efekty szybciej niż przypuszczano. Zuzia opuściła szpital po ponad tygodniu, mimo że zakładano, że będzie tam nawet miesiąc.
Więcej w Kurierze.